W pokoju panowała cisza. Zasłony w oknach były szczelnie zaciągnięte, uniemożliwiając dostanie się światłu słonecznego do tego ponurego wnętrza. Na łóżku leżał mężczyzna. Jego twarz wyrażała cierpienie, usta były skrzywione, a brwi zmarszczone. Oddychał ciężko i regularnie.
Przy łóżku stała kobieta o poważnej minie. Milczała i czekała, aż jej mąż nabierze sił i będzie mógł kontynuować swoje wypowiedzi, które były dla niego tak trudne.
– Daj wkrętarka Andrzejowi, a twój ojciec niech weźmie zestaw śrubokrętów. ‘Och, nigdy nie skończyłem łaźni w daczy’ – powiedział mężczyzna niskim, cichym głosem, po czym zamilkł ponownie.
Jego żona rzuciła okiem na zegar.
– A co z dziećmi… – zaczął mężczyzna, a potem zakaszlał.
– Zdecydowanie wydam naszą córkę za dobrego mężczyznę. Jeśli urodzi się pierwszy wnuk, nazwiemy go na twoją cześć – powtórzyła jego żona, usiłując przyspieszyć ogłoszenie ostatniego życzenia.
Mężczyzna zamyślił się, zamknął oczy i lekko kiwnął głową, opierając się na poduszkach ze wyczerpania. Następnie, słabym głosem poprosił żonę, by go zostawiła samego – musiał oszczędzać siły.
Jego żona wyszła z pokoju, ostrożnie zamykając za sobą drzwi, i udała się do kuchni. Po drodze mruczała coś pod nosem.
Pół godziny później wróciła do pokoju, gdzie jej mąż leżał na łóżku w półmroku. Nadszedł czas, by przyjąć lekarstwo.
Przed drzwiami kobieta przybrała najsmutniejszą minę, na jaką była zdolna.
Ten oderwał wzrok od smartfona i skierował go w stronę żony. Gdy zobaczył szklankę wody i tabletki w jej rękach, zmarszczył brwi, ale przyjął tabletki od żony i popił je wodą. Następnie gestem dał jej znać, że chce zostać sam.
Kobieta westchnęła i cicho opuściła pokój. Musiała jeszcze ugotować obiad, wyprasować pranie i sprawdzić prace domowe dzieci.
Początkowo była zaskoczona, ale potem sobie przypomniała i rzuciła się do sypialni.
– Myślę, że temperatura trochę wzrosła, przynieś termometr.
Kobieta przyniosła termometr i postawiła go na ziemi. Przez cały czas, gdy on trzymał termometr, kobieta siedziała na krawędzi łóżka i nieustannie patrzyła na niego z wyrazem współczucia.
Kiedy wyciągnęła termometr i odwróciła się, aby go przyjrzeć w świetle, mężczyzna wyczekująco wydłużył szyję, próbując spojrzeć jej przez ramię.
– Tak, temperatura trochę wzrosła – powiedziała kobieta i natychmiast usłyszała, jak mężczyzna z cichym jękiem opada z powrotem na poduszki. – Czy potrzebujesz czegoś jeszcze?
Mężczyzna najpierw pokręcił głową w zaprzeczeniu, a następnie się zastanowił. Kobieta cierpliwie czekała na jego odpowiedź.
– Cóż, może rosół, kanapka z serem i herbata z cytryną – powiedział słabym głosem. Kobieta kiwnęła głową i wyszła z pokoju, cicho zamykając za sobą drzwi.
Gdy postawiła garnek z zupą na ogniu, jej telefon zadzwonił.
– Tak, mamo. Jestem w kuchni, gotuję rosół. Tak, mój mąż jest chory. Ma gorączkę. Po południu było trzydzieści siedem, a teraz jest trzydzieści siedem i dwa. Tak, już przeczytałam testament, na razie nie ma żadnych zmian, więc tata nadal może liczyć na śrubokręty. A co z tatą? Jest też chory? Co z nim? Aha, trzydzieści siedem i pięć… No, trzymaj się, mamo, trzymaj.
Żona odłożyła telefon na stół i zaczęła kroić marchewkę. Nie mogła się rozpraszać, mąż chce rosół.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.