Szczęścia nie mierzy się w kilogramach

Iwona była trochę zakompleksiona, jeżeli chodzi o swój wygląd. Słaby wzrok zmusił dziewczynę do noszenia okularów od siódmego roku życia. Nos miała garbaty po ojcu i usiany piegami. Szczególnie było to widoczne, kiedy mocno przygrzewało słońce. Przez nadmierną tuszę wyglądała jeszcze gorzej. Bardzo się denerwowała w szkole, bo nikt z klasy nie chciał się z nią przyjaźnić. Właściwie, to inni uczniowie Iwony nawet nie zauważali.

Nauka nie sprawiała jej trudności. Iwona uwielbiała się uczyć, długo siedziała nad podręcznikami. Rodzice często zwracali jej uwagę, żeby wreszcie zgasiła światło i nie psuła sobie jeszcze bardziej wzroku. Ale dziewczyna była uparta i wszystko robiła po swojemu. Encyklopedie, poradniki, beletrystyka – półki w jej pokoju były równiutko zastawione książkami. To były jak na razie jedyne prawdziwe przyjaciółki dziewczynki.

Pierwszą przyjaciółką, którą Iwona spotkała w swoim życiu, była Ewa. Długonoga, szczupła i wysportowana – w każdym towarzystwie przyciągała uwagę. Ewa tańczyła, trenowała gimnastykę, w szkole zawsze brała udział w zawodach sportowych. Uważała, że nauka nie jest jej do niczego potrzebna. Zawsze mówiła, że ​​sport jakoś ją wyciągnie. I rzeczywiście tak było: nauczyciele stawiali jej dobre oceny z innych przedmiotów, zwłaszcza gdy Ewa zdobywała nagrody na zawodach.

Iwona siedziała w bibliotece nad książką. Jutro miał być sprawdzian z historii, więc nie mogła sobie odpuścić nauki. Nagle drzwi głośno się otworzyły i do środka wpadła zdyszana Ewa. Najpierw rozejrzała się po sali pełnej książek, a potem jej wzrok padł na skupioną Iwonę. Ewa rzuciła swoją torbę na krzesło obok dziewczyny:

– Cześć. Długo tu siedzisz? Przy okazji, jestem Ewa. Uczymy się w równoległych klasach. Ale wiem, że ty jesteś Iwona. Koledzy od ciebie z klasy mówią, że jesteś najmądrzejszą dziewczyną w szkole, – tutaj Ewa oczywiście skłamała, ponieważ rówieśnicy tylko obrażali Iwonę i się z niej naśmiewali. – Potrzebna mi twoja pomoc, – mówiła dalej Ewa.

Iwona uniosła wzrok i spojrzała na Ewę ze zdziwieniem.

– Tak, już ze dwie godziny… Ojej, ale ten czas leci. Przygotowuję się do sprawdzianu na jutro. W czym dokładnie mogę ci pomóc?

Ewa wyciągnęła z torby mnóstwo notatek i zaczęła:

– Za trzy dni mam zaliczenie całego półrocza z polskiego. O każdej lekturze mam napisać notatkę. W ogóle nie wiem, o co w tym chodzi. Odwdzięczę ci się, obiecuję.

– No dobrze, spróbuję. – Iwona wzięła wszystkie notatki, przejrzała je i skinęła głową.

Ewa zerwała się z krzesła, pocałowała Iwonę w policzek i poleciała. Dziewczyna siedziała do późnej nocy, opisując lektury dla Ewy. Zastanawiała się, dlaczego w ogóle jej pomaga, przecież nawet jej nie zna. Jednak jakoś niezręcznie było odmówić. Następnego dnia niewyspana i półprzytomna Iwona wręczyła koleżance notatki. Ta nie mogła uwierzyć własnym oczom, że coś takiego można było zrobić tak szybko!

Ewa zaprosiła Iwonę na herbatę. Po lekcjach, jedna zadowolona ze sprawdzianu z historii, a druga – z oceny z polskiego, poszły razem na miasto. Ewa zamówiła dwie sałatki i herbatę. Kiedy kelner przyniósł zamówienie, Iwona spojrzała jakoś dziwnie na danie. Ewa domyśliła się, że może koleżanka tego nie lubi albo po prostu nie je takich rzeczy, ale niezrażona, powiedziała:

– Spróbuj, to sałatka z tuńczykiem i pomidorkami koktajlowymi, a sos – pycha! Uwielbiam to.

Podczas gdy Iwona grzebała w talerzu, próbując złapać na widelec niesforny liść sałaty, Ewa mówiła dalej:

– Zostańmy przyjaciółkami. Wydaje mi się, że możemy się od siebie dużo nauczyć. Przyjdź jutro na moje urodziny. Przyjdziesz?

Iwona wzdrygnęła się, ale skinęła głową.

– W porządku, prześlę ci adres sms-em.

Na prezent Iwona wybrała dla koleżanki ciekawą książkę, założyła najlepsze ubrania, jakie miała w szafie, zamówiła taksówkę i pojechała pod wskazany adres. Na miejscu było już wielu gości. Kiedy zobaczyli Iwonę, wszyscy zamilkli. Nikt nie spodziewał się ją tu zobaczyć. Ale Ewa szybko załatwiła sprawę, przedstawiła ją wszystkim i nie odstępowała jej przez cały wieczór, żeby Iwona nie czuła się obco. Od tego czasu nawiązała się między nimi silna przyjaźń.

Bez względu na to, jak bardzo Ewa namawiała Iwonę, żeby poszła z nią na siłownię, zmieniła okulary na soczewki, zaczęła stosować kosmetyki, wychodziła więcej do ludzi, na Iwonę nic nie działało. Była nieugięta. Upierała się, że liczy się tylko naturalna uroda, chociaż tak naprawdę powodem było to, że po prostu wstydziła się iść na siłownię czy zmieniać swój wizerunek w lepszych sklepach i salonach kosmetycznych.

Minęło wiele lat. Ewa pracowała w klubie fitness jako instruktorka. Wciąż zgrabna, zadbana, piękna. Ale życie osobiste zupełnie jej się nie układało: to wdała się w romans z żonatym mężczyzną, to ją ktoś rzucił dla innej, to się znów trafił jakiś oszust. Nie miała szczęścia.

A Iwona od siedmiu lat jest mężatką, ma troje dzieci. Nawiasem mówiąc, po ostatnim porodzie bardzo schudła i zmieniła okulary na soczewki. Jej mąż bardzo o nią dba, dobrze zarabia. Iwona nie musi nawet pracować, bo Norbert sam jest w stanie utrzymać liczną rodzinę.

Ewa z przyjemnością na nich patrzy. Często, kiedy siedzi sama w swoim dwupokojowym mieszkaniu, myśli sobie: „Chyba szczęścia wcale nie mierzy się w kilogramach. Człowieka nie kocha się za to, ile waży…“

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *