Pokłóciłam się z synem, ponieważ zmusza mnie do sprzedaży mieszkania, aby pokryć swoje długi

Mój syn nie może usiedzieć w miejscu i ciągle wymyśla jakieś absurdalne sposoby na szybki zarobek. Tym razem przekroczył wszelkie możliwe granice.

Mój syn Andrzej od dziecka był bardzo aktywny. Miał zaledwie osiem lat, gdy próbował sprzedawać chłopakom na podwórku gumy do żucia, które ojciec przywoził ze stolicy.

W szkole średniej Andrzej robił wszystko, co mógł. Zbierał makulaturę, złom i szkło. Organizował dyskoteki i kiermasze, na których sprzedawał domowe ciasta. Brał udział w kiermaszach rękodzielników, sprzedając towary kupione na pchlim targu.

Jednak jego działalność nie przynosiła znaczących efektów. Co prawda, udało mu się zarobić trochę pieniędzy, ale wszystkie te pieniądze przeznaczał na pokrycie kosztów organizacyjnych.

Wydaje mi się, że Andrzeja bardziej pociąga sam proces handlowy, jak na targu, gdy towar przyjeżdża, a sprzedawca musi negocjować.

Nie polemizowałam z zainteresowaniami syna, lecz smutno wzdychałam, gdy Andrzej narzekał na kolejną porażkę. Przy rzadkich okazjach prosił mnie o pomoc: “Mamo, pożycz mi trochę pieniędzy, muszę pilnie spłacić wspólników za towar. Oddam ci jak tylko zarobię” – obiecał mój syn.

Bez słowa dałam mu wymaganą kwotę. Moje dziecko nie chciało zdobyć żadnego wykształcenia ekonomicznego ani handlowego. Powiedział, że teraz nie ma takiej potrzeby.

Powiedział, że życie nauczy go wszystkiego lepiej niż jakakolwiek uczelnia. Nic nie powiedziałam, ale pomyślałam, że z takim podejściem mój syn będzie miał trudności w życiu. Jednak ku mojemu zdziwieniu, podjął samokształcenie.

Oglądał filmy w Internecie, słuchał brodatych cwaniaczków, którzy opowiadali o inwestycjach, inflacji i perspektywach na rynku.

Pewnego dnia mój syn oznajmił mi, że wkrótce staną się bogaci.

– Mamo, zainwestowałem wszystkie oszczędności z zyskiem, nawet zaciągnąłem pożyczkę. Ale to nic, będziemy mieć duże dochody. Kupię ci samochód i mieszkanie w centrum. – chwalił się Andrzej.

Spoglądałam na niego z niedowierzaniem. Zawsze podchodziłam bardzo sceptycznie do pożyczek. To jak pułapka. Jeśli raz w nie wpadniesz, będziesz uwięziony na całe życie.

Zaczęliśmy z Andrzejem czekać na czas, gdy staną się bogaci i rozpoczną nowe, lepsze życie. Jednak kierownictwo firmy, od której syn wziął pieniądze, ciągle powtarzało “jutro”, “poczekaj jeszcze trochę, proces zaraz się rozpocznie”.

Tymczasem bank, w którym syn zaciągnął kredyt, wielokrotnie “dyskretnie” przypominał mu o konieczności spłaty zadłużenia. Ten ostatni groził poważnymi kłopotami.

Zażądaliśmy spotkania z kierownictwem firmy, która obiecywała nam góry złota. Wulgarni oszuści rozwiązali problem w bardzo trywialny sposób i po prostu przestali się z nami kontaktować. Okazało się, że w całym kraju było kilka tysięcy osób takich jak my.

Dowiedzieliśmy się o tym z wiadomości. Przyjemny prezenter wiadomości kryminalnych poinformował, że organizacja, na którą liczyliśmy, była zwykłą piramidą finansową, której właściciele zebrały miliony i cicho opuścili kraj.

Teraz siedzą gdzieś nad brzegiem morza i śmieją się z naszych naiwnych marzeń o wzbogaceniu się bez większego wysiłku. Prezenter poradził oszukanym inwestorom, aby skontaktowali się z policją.

Tak właśnie zrobiliśmy. Oczywiście sprawa została wszczęta, ale nikt nie mógł nas obronić przed bankiem. Przez kilka dni mój syn chodził zdruzgotany. Potem zaproponował, że sprzeda moje mieszkanie i pokryje dług pieniędzmi.

Byłam zaskoczony. Mój własny syn chciał mnie wygnać na ulicę. “Synu, gdzie będziemy mieszkać?” zapytałam. Andrzej bez wahania zaproponował, żebym znalazł sobie mężczyznę, wyszła za niego za mąż i zamieszkała z nim. A on znalazłby miejsce dla siebie.

– Czy na starość powinnam wychodzić i spotykać się z ludźmi w poszukiwaniu mieszkania? Przykro mi, ale nie.

Powiedziałфm mu wszystko, co myślę o jego eksperymentach. Powiedział, że nie wiem nic o ekonomii.

W porządku, jeśli jestem staroświecką i głupią kobietą. Ale stoję na własnych nogach i nie mam kredytów. To właśnie ten styl życia i roztropność pozwalają mi nie martwić się o codzienne potrzeby i przyszłość.

Mam niewielką emeryturę, ale to właśnie ona wesprze mnie w trudnych chwilach. Nie żałuję, że pokazałam synowi drzwi. Niech radzi sobie ze swoimi problemami bez mnie.

Może i jestem złą matką, ale w żadnym wypadku nie zamierzam sprzedawać mieszkania. Nie pracowałam na nie całe życie, żeby na starość skończyć na ulicy. Czas dać mojemu synowi ważną lekcję.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *