Niedawno skończyłam 35 lat, ale nawet tego nie zauważyłam. Przestałam cieszyć się życiem po tym, jak odszedł ode mnie mąż. Teraz nie żyję, po prostu istnieję

Niedawno skończyłam 35 lat, ale nawet tego nie zauważyłam. Niektórzy w tym wieku zaczynają nowe życie, inni mają dzieci i szczęśliwie żyją z ukochaną osobą. Tylko ja teraz żyję na tym świecie tylko po to, by moja córka nie została też bez matki. Żyję swoje lata, jak to mówią.

Ale kiedyś wszystko było pięknie. Czasami zadawałam sobie pytanie: “Czy człowiek może być tak szczęśliwy?”

Prawdopodobnie sama zapeszyłam swoje szczęście. 3 lata temu, kiedy po kolejnym rodzinnych wieczorze wróciliśmy z mężem do domu, nagle poczułam niesamowite ciepło i miłość. Leżałam na kanapie, gdy wrócił z kuchni z herbatą. W tym momencie, w stanie euforii, zapytałam go: “A co jeśli będziemy mieli jeszcze jedno dziecko?”

Postawił filiżankę z herbatą na stole i spojrzał na mnie dziwnym, poważnym wzrokiem. I to, co mi wtedy powiedział, nie mogłam przyjąć adekwatnie. Zaproponował rozwód!

Zaczęły się histerie, skandale i sceny zazdrości, groźby i wszystko w tym duchu. Nic nie pomogło, by go zatrzymać. Był zdecydowany. Nic więcej mi nie powiedział.

Tego samego wieczoru zebrał wszystkie swoje rzeczy i wyszedł z domu.

W mieszkaniu zostałam sama ze swoim smutkiem i sercem złamanym na milion kawałków. Córka próbowała mnie pocieszyć, próbowała mnie rozbawić, ale wszystko było na próżno. Byłam strasznie złamana tym wszystkim. Pomogli rodzice, którzy zajęli się opieką nad córką.

W tym momencie wydawało mi się, że świat po prostu się wali. Byłam na granicy alkoholizmu. Córka raz się przestraszyła i po prostu poprosiła, abym się zatrzymała! Ale to również nie pomogło zapomnieć o tym, co się stało. Nawet nie próbowałam jakoś odzyskać swojego dawnego życia.

Teraz dobrze wiem, co to depresja. Kiedy mąż przychodzi do dziecka, jakby ożywam. Tak bardzo przestałam dbać o siebie, że budzę tylko litość. Doskonale to widzę w oczach męża, kiedy się widzimy, w tych kilka sekund, kiedy wchodzi do domu. On rozumie, że to wynik naszego rozwodu.

Tak, naprawdę się rozwiedliśmy. Nawet odeszłam z pracy. Pracowaliśmy w tej samej firmie i widok jego szczęśliwego bez mnie był zbyt bolesny.

Ale ucieczką problemu nie rozwiążesz. Przestałam żyć, po prostu istnieję.

Jak zebrać się w sobie i kontynuować życie?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *