Pewnie jestem osobą starej daty, więc przywykłam, że całą pracę w domu powinna wykonywać żona, a mąż powinien przynosić pieniądze do rodziny. W moim małżeństwie właśnie tak było.
Nigdy nie pozwoliłabym, aby mój mąż stał przy kuchence i gotował dla siebie. Tak wychowałam też swojego syna. Ale ożenił się i jego żona zmieniła nasze rodzinne zasady. Jerzy jest naszym jedynym synem. Ale wybrał sobie taką żonę, która zupełnie do niego nie pasuje.
Uważam, że mój syneczko bardzo nie miał szczęścia z drugą połówką. Zamiast być dobrą gospodynią, znika całe dnie w pracy. Gdyby brakowało im pieniędzy, to rozumiałabym, ale niewiasta zarabia grosze i często zostaje w pracy dłużej, argumentując to dużym obciążeniem. A mój biedny chłopiec musi sobie sam gotować kolację. Po co w ogóle taka żona?
Swojej synowej nie polubiłam od razu, kiedy tylko mój syneczek nas z nią zapoznał. Nawet pierwszego wieczoru naszego spotkania nie mogła odejść od telefonu i ciągle rozmawiała o pracy.
Jak dla mnie, to całkowity brak szacunku dla nas. Zawsze uważałam, że mój chłopiec mógł wybrać sobie lepszą partię niż ta. Po jakimś czasie ożenił się z tą dziewczyną i przeprowadzili się do jej mieszkania.
Niejednokrotnie odwiedzałam ich, by odwiedzić syna i dowiedzieć się, jak mu się żyje ze swoją wybranką. Ale to, co widziałam za każdym razem, mnie zdumiewało. Po całym mieszkaniu walają się brudne rzeczy, zawsze brudne naczynia.
Zajrzawszy do lodówki, zaniemówiłam: nic poza parówkami, jajkami i kiełbaską tam nie znalazłam. Mój syneczek bardzo schudł przez ostatnie pół roku małżeństwa.
Kiedy mieszkał ze mną, zawsze otrzymywał pełnowartościowe odżywianie. Ma bardzo odpowiedzialną pracę z dokumentami, która wymaga sycącego i jakościowego jedzenia oraz mocnego snu. A teraz tego wszystkiego nie dostaje. Jerzy bardzo męczy się w pracy, a kiedy wraca do domu, zamiast gorącej kolacji witają go puste mieszkanie.
Jego żona często może zostać w pracy. W swojej obronie synowa mówi, że inaczej nie może, bo straci pracę. Wszystko można byłoby zrozumieć, gdyby żona syna dobrze zarabiała. Ale z jej zarobków wystarcza ledwie na kosmetyki.
Mój syn zarabia przyzwoicie i całkowicie może utrzymać swoją rodzinę. Nawet mi pomaga finansowo, ponieważ jestem na emeryturze już ponad pięć lat. A jego małżonka zamiast urządzać w domu przytulność, dbać o męża, zajmuje się nie wiadomo czym. I, nawiasem mówiąc, jeszcze nie wspomniałam o dzieciach, których nie mają.
Dawno minęło mi 60 lat i chciałabym zdążyć pobawić się wnukami, a przy wiecznym zajęciu mojej synowej mogę ich w ogóle nie zobaczyć. Dziwię się cierpliwości mojego chłopca. Ani razu nie narzekał mi na swoją żonę, chociaż nie ma łatwo.
Po ciężkim dniu pracy wraca do domu i jeszcze staje przy kuchence, aby ugotować kolację dla siebie i żony. To przecież nie jego obowiązki, a jego kobiety. Dlaczego pozwala jej tak się z nim obchodzić? Przecież wychowywaliśmy go w zupełnie innym stylu, a synowa go przewychowała.
Kiedy wracam od nich, potrzebuję czasu, aby dojść do siebie po tym, co zobaczyłam. Moje serce matki nie jest na miejscu, gdy widzę, jak dobroć mojego dziecka jest wykorzystywana bez wzajemności. Po co mu taka żona, która nic konkretnego dla rodziny nie robi? Syneczek zajmuje się praktycznie wszystkimi domowymi obowiązkami, a synowa tylko wraca do domu na nocleg. Odnieść można wrażenie, że dzieci w jej planach w ogóle nie istnieją.
Pewnego razu nie wytrzymałam i zapytałam syna, po co mu taka żona.
– Kocham ją – odpowiedział.
Teraz już nic nie rozumiem, bo uważam, że nie ma za co kochać synowej. Ale syn myśli inaczej.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.