Całe wcześniejsze życie- aż do momentu, kiedy trafiła do domu dziecka- było jakby we mgle. Głód, duchota i obcy ludzie. Bijatyki i stukanie butelek. Strach. Nawet nie mogła przypomnieć sobie twarzy matki, chociaż często usilnie próbowała.
W jej pamięci pozostał tylko płacz małego chłopca. Jakiego chłopca? Dlaczego płakał? Zuzanna nie pamiętała tego. Kiedy została zabrana do domu dziecka, miała tylko 3 latka. Długo czekała, że matka przyjdzie ją odebrać. Później liczyła, że ktokolwiek ją stamtąd zabierze. Czas mijał, a ona wciąż tkwiła w sierocińcu. W jej życiu był ciąg identycznych, pustych, bezsensowych dni. Ciąg identycznych nocy i ten jeden sen. Płacz dziecka, chociaż trzeba było uciekać, zanim będzie gorzej.
Trzeba uciekać i sprawić żeby przestał płakać. Każdej nocy Zuzanna odkrywała we śnie nowe drzwi, za którymi była tylko pustka. Zuzanna krzyczała przez sen- ciszej, bądź ciszej, ja już idę! Ani razu nie znalazła jednak odpowiednich drzwi. Ze smutnych myśli, otrzeźwił ją głos. „Zuziu, to do Ciebie przyszli. Do mnie? Tak, chodź ze mną.” W ciasnym pokoju czekała dwójka ludzi- kobieta i mężczyzna. Oboje patrzyli przejęci na dziewczynę i milczeli. Ciszę przerwał głos. „ To Zuzanna Nowak. Poznajcie się.”
Kobieta odezwała się pierwsza, chociaż widać było, że nie było to dla niej łatwe. „Cześć Zuziu. Mam na imię Małgorzata, a to jest Piotr.”- wskazała na mężczyznę. „Przyszliśmy zapoznać się z Tobą. Jeśli chcesz, możemy pójść na spacer.” Zuzanna zgodziła się. Spacerowali chwilkę wokół domu dziecka, a Małgorzata opowiadała jej o samochodach i przyjaciołach. Opowiedziała, że wraz z mężem pracują w instytucie badawczym i mieszkają razem z psem. O instytucie, Zuzanna nic nie zapamiętała, wiedziała tylko, że pies wabi się Czip. Później Piotr zaczął patrzeć znacząco na zegarek, a Małgorzata szybko odprowadziła dziewczynę, pożegnała się i odeszła. Nie powiedzieli oni po co przyszli do domu dziecka, ale Zuza wiedziała, że to przyszli rodzice przychodzą tutaj do swoich dzieci.
Nie obiecali, że jeszcze tutaj wrócą, ale dziewczyna czekała każdego dnia. I wrócili. Po kilku dniach, Zuzanna została ponownie wezwana. Była bardzo szczęśliwa. Tym razem przyszła sama kobieta i znów zabrała dziewczynkę na spacer. Zatrzymały się na chwilkę przysiąść na ławce, kiedy kobieta odezwała się.
Jej głos drżał, widać było, że była bardzo zdenerwowana. „Zuziu, my nie przyszliśmy tak po prostu Cię odwiedzić. Mamy już synka, który ma 4 lata. Adoptowaliśmy go, kiedy był jeszcze bardzo mały. Żyliśmy spokojnie, dopóki miesiąc temu nie zobaczyłam Twojego zdjęcia w gazecie z dopisanym nazwiskiem. Wtedy poskładałam fakty i dowiedziałam się, że to Twój brat.” Brat?!
Na całym ciele Zuzanny pojawiła się gęsia skórka i nagle doznała olśnienia. No jasne! Ma brata! Ten maluch, który płakał. Mama krzyczała na niego, gdy płakał, a dziewczyna uciszała go, jak tylko potrafiła. Przypomniała sobie jego maleńką pieluchę, kiedy zrobiła grzechotkę z kamyków i butelki, bawiła się z nim, a on uśmiechał się radośnie. Zuzanna przypominała sobie wielką miłość do brata, zapisaną w zakamarkach pamięci.
Dziewczynka wybuchła płaczem. Małgorzata przytuliła ją i głaskała po głowie z największą czułością, aż przestała płakać. Po chwili, starsza kobieta zaproponowała, że wraz z mężem, chcieliby aby Zuzanna została ich córką.
Od tamtej pory minął już miesiąc. Było i dobrze, i trudno, wesoło i smutno- jak to w życiu bywa. W normalnym życiu, gdzie nie ma już tych jednakowych dni. Nigdy więcej nie było też snu, tego, gdzie słychać było tylko płacz dziecka.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.