Niedługo starszy brat bierze ślub. Jego narzeczona, Irena, to po prostu idealna kobieta, której jest tak mało na naszym świecie. Jest otwarta, dobra, uprzejma i dobrze wychowana. A do tego ma świetny zawód – jest pediatrą. Pasuje do niego idealnie.
Wszystko układało się bardzo dobrze, ale dwa tygodnie przed ślubem wszystko się zmieniło. Brat zadzwonił do nas w weekend i poinformował, że Irena spakowała rzeczy i pojechała do swoich rodziców. Z matką bardzo się przestraszyliśmy i natychmiast pojechaliśmy do niego, aby dowiedzieć się, co się stało.
Okazało się, że powodem kłótni była była żona mojego brata. Tak, miał żenić się po raz drugi. Chodzi o to, że jego pierwsza żona postanowiła go opuścić i odejść do innego. Nie żyli razem długo i już po kilku miesiącach znalazła sobie nowego męża, ale i to się nie udało. W małżeństwie urodziła bratu córkę, Weronikę, a kiedy dowiedziała się o jego ślubie, postanowiła wszystko zepsuć.
Zaczęła do niego częściej dzwonić i prosić, by spędził czas z córką, odebrał ją ze szkoły czy po prostu poszedł na spacer. Irena podchodziła do tego normalnie, ale miała chorą matkę, która mieszkała w innym mieście. Musiała do niej regularnie jeździć, by się nią opiekować, a najwygodniejszym środkiem transportu była oczywiście samochód.
Była mojego brata tak go nakręciła, że kiedy Irena kolejny raz poprosiła, by odwieźć ją do rodziców, krzyknął na nią i powiedział, że musi odebrać córkę. A w ogóle to Weronika jest dla niego na pierwszym miejscu, a jeśli Irenie coś nie pasuje, to ma jeszcze czas, by przemyśleć, czy w ogóle chce wyjść za mąż.
Po tych słowach dziewczyna się obraziła, spakowała rzeczy i pojechała do rodziców. Myślę, że to całkiem normalna reakcja dziewczyny na takie słowa. Bardzo lubiłam Irenę, więc postanowiłam postawić brata na miejscu.
– Czy ty zwariowałeś? To twoja była cię tak nakręciła? Ona nie ma własnego życia, więc chce zniszczyć twoje szczęście. Dobrze pomyśl, co robisz, bo takiej Ireny już więcej nie znajdziesz.
Brat mnie posłuchał i już za godzinę pojechał do niej z bukietem kwiatów. Dobrze, że wszystko się ułożyło i się pogodzili, a była po tym jakoś zniknęła. Już nawet z dzieckiem siedzieć nie trzeba!
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.