W wieku 60 lat mówią, że czas myśleć o duszy. Pracę miałam ukochaną, całe życie pracowałam w szpitalu. Nie pozwoliłam sobie nawet na psa czy kota, bo cały wolny czas pochłaniały dyżury. Lubiłam pomagać ludziom, lubiłam nawet wychodzić na nocne zmiany, być zawsze gotową walczyć o życie.
Tylko oto za własne życie nie walczyłam, nie było czasu na osobiste. Romansy zdarzały się, oczywiście, ale który mężczyzna wytrzyma takie?
Swojego harmonogramu pracy nie żałuję. Całe życie praca na pierwszym miejscu, czułam pełnię, sens, swoją potrzebność. A teraz nadeszła starość, nieznośnie smutno mi uświadamiać to sobie.
Trudności życia samotnej kobiety
Byt stał się dla mnie problematyczny. W młodości jeszcze znajdowali się znajomi, gotowi pomóc to z awariami sprzętu, to z kranem, teraz tego nie ma. Niedawno oto spłuczka w toalecie się zepsuła, potem zupełnie nowy odkurzacz odmówił współpracy. Zawsze można wezwać specjalistę, ale to kwestia pieniędzy!
Samodzielnie wchodzić w spłuczkę czy rozprawiać się z komputerem, odkurzaczem, kafelkami w łazience nie ryzykuję, tu trzeba wiedzieć, co robisz. Są oczywiście panie, które potrafią naprawić gniazdko, przeinstalować windowsa czy rozebrać silnik. Ale ja umiem szyć rany, a oto spłuczka dla mnie za daleko.
Kolejna plaga – zbyt wiele się martwię i denerwuję. Ta nieufność wzmacnia się z każdym rokiem. Bardzo boję się o zdrowie, że stanę się bezradna – a bliskich nie ma. Nawet bez wyraźnych objawów męczę się podejrzeniami. Pewnie praca wśród chorych, wszystkie ich historie odciskają piętno.
Nawet zaczęłam się nieustannie badać, na szczęście, w pracy mogę w każdej chwili zrobić badania czy poradzić się jakiegokolwiek lekarza. Dostaję paniki, gdy tylko temperatura lekko wzrośnie.
W życiu codziennym też panikuję i wątpię, mogę wejść do sklepu i wyjść bez zakupu, cały czas myślę, czy mi to potrzebne czy lepiej zaoszczędzić.
A kto by wiedział, jaki pojawia się głód komunikacji! Chce się opowiadać o sobie, o swoich uczuciach i wydarzeniach. O planach i zwycięstwach. Smutno, chce się z kimś przytulić, do kogoś się przytulić, położyć głowę na ramieniu. Puste wieczory są nieznośne.
Oczywiście, mam i przyjaciół, i znajomych, ale przylgnąć do nich niezręcznie, mają własne rodziny. Po co obciążać ich zmartwieniami? Dlatego staram się siedzieć w domu, rozpraszać się telewizorem. W weekendy znajduję czas, by pójść na wystawę, odwiedzić kogoś.
I do ostatniego trzymam się pracy. Najbardziej boję się redukcji, nie chcę wychodzić na emeryturę w ogóle, mam nadzieję pracować do końca, choćby jako sanitariuszka, choćby jako zmywaczka.
Nigdy nie chciałam zostać samotną starą w wieku 60 lat, teraz oddałabym wszystko, by odwrócić życie inaczej.
Nauczyłam się polegać na sobie, milczeć o swoich problemach. Wynajduję różne hobby – to robótki ręczne, to malowanie, ale komu potrzebne te moje skarpetki?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.