Nie żałuję żadnej spędzonej minuty z tobą. Wspominam, że wtedy byłem naprawdę szczęśliwy. Ale to szczęście nie dałeś mi ty, ale iluzję, którą stworzyłem sam i szczerze w nią wierzyłem.
W ogóle nie żałuję, że kochałem cię całym sercem, ale jest coś, czego nie mogę sobie wybaczyć – zapomniałem kochać siebie.
Byłeś moją pierwszą szalona i namiętną miłością. Rozumiałeś głębię moich uczuć do ciebie, a teraz dopiero rozumiem, że po prostu się tym posługiwałeś. Wtedy byłem ślepy i nie widziałem wszystkich tych manipulacji, stałego kontrolowania, obelg. Wszystko to brałem za pewnik. Myślałem, że tak powinno być w prawdziwym związku. Ale jak się myliłem.
Dla mnie byłeś centrum wszechświata, ratunkiem pośród tej szarej masy ludzi i problemów. Przy tobie czułem się wyjątkowo, ale nie unikalnie, ponieważ zawsze coś w tobie mi nie pasowało. Wtedy myślałem, że twoja miłość jest tak bezgraniczna, że chcesz dla mnie tylko najlepiej. Ale teraz rozumiem, że najlepiej chciałeś dla siebie.
Gdybym wtedy zrozumiała, jaką byłem naprawdę ślepa, być może udałoby mi się uniknąć wszystkich tych cierpień.
Byłeś tak porywający, że straciłam poczucie rzeczywistości, żyłam w iluzjach i oszustwie, a co najgorsze, nie chciałam otwierać oczu. Bałam się cię stracić, więc byłam twoim cieniem, cicho obserwując, jak kąpiesz się w swoim autorytecie. Robiłem wszystko, żebyś był szczęśliwy i udany, ale gdy odszedłeś, nie zostało mi nic.
Wszystko wróciło do chwili, kiedy cię tylko poznałem, ale ile siły i energii straciłem, żebyś był szczęśliwy? Co zyskałem w wyniku?
Tak bardzo cię kochałem, że wybrałem ciebie, a nie siebie. Zamiast myśleć o sobie obok ciebie, wszystkie moje myśli były skupione tylko na tobie. Zapomniałem, że mogę też czegoś chcieć. Postawiłem cię na pierwszym miejscu, myśląc, że zrobisz to samo dla mnie. Niestety, byłem w błędzie. Myślałeś tylko o sobie, i nie obchodziło cię, co robię dla ciebie.
Mimo takiego zakończenia tych związków, wciąż jestem ci wdzięczna za tę naukę. Teraz jestem pewna, jakie związki chcę mieć w przyszłości. Nie chcę się rozpuszczać w innej osobie, żyć jej życiem i oddawać siebie w całości. Chcę budować równoprawne związki, gdzie każdy może wyrazić swoje zdanie, gdzie będą konflikty, spory, ale dlatego, że obie strony są równorzędne i mają prawo robić to, co uważają za słuszne.
Nie tak straszny jest konflikt w związku, jak jego całkowity brak. To oznacza, że dwie osoby żyją życiem jednej… Czy wy też mieliście podobne doświadczenia w związkach?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.