Rozwiodłam się z mężem ponad 10 lat temu. Rozwód był wzajemny i praktycznie bez nerwów. Dzieci dorosły i rozleciały się gdzieś. Z przyjaciółkami stało się nudno. Miałam nadzieję, że jeszcze spotkam mężczyznę, który będzie ze mną patrzył w jednym kierunku. Opanowałam Internet i rozpoczęłam poszukiwania miłości w jego przestrzeniach.
Pierwszym mężczyzną był mój rówieśnik.
Wyglądał jak alkoholik i od niego za kilometr buchało papierosami. Pomyślałam, że uciekać od niego od razu byłoby nieelegancko. Może wygląd zewnętrzny jest zwodniczy i w człowieku ujawni się potencjał, który nie jest widoczny dla kobiecego oka.
Ale cudu nie było. Zanim zdążyliśmy się poznać, mężczyzna od razu zaczął szukać odpowiedniego miejsca do picia. Znalazłam pretekst i szybko uciekłam z randki.
Drugi mężczyzna był trochę starszy ode mnie.
Wyglądał na przyzwoitego mężczyznę, ale mówił tak niekulturalnie i wulgarnie, że moje uszy skręcały się w rurkę od jego bluzgów. Ogólnie nasze spotkanie zakończyło się szybko i bezowocnie.
Trzecim był młody mężczyzna. Był ode mnie młodszy o 10 lat. Mężczyzna był zadbany i inteligentny. Zaprosił mnie do teatru. Po drodze czytał wiersze i zachwycał się moim pięknem.
Jedyna wada, która mnie niepokoiła, to wiek. Przetrwałam spektakl, wysłuchałam wierszy, a rano otrzymałam od niego wiadomość. Mówiła o tym, że jestem wybredna i w moim wieku powinnam zadowalać się tym, co mam, a nie wybierać mężczyzn.
Ogólnie doszłam do wniosku, że lepiej żyć sama niż z kimkolwiek.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.