Nie mogę nazwać naszego związku romantycznym i wzorcowym, ale małżeństwo było stabilne. Tak przynajmniej mi się wydawało.
Wyszłam za mąż w świadomym wieku – miałam 23 lata.
Zakochałam się bez pamięci w swoim sąsiedzie. Uczucia były obopólne, więc niedługo potem postanowiliśmy się pobrać. Po roku urodził się Piotr, a potem Paweł. Żyliśmy jak w bajce, szczerze mówiąc. Rozumiałam ukochanego, wspierałam go i nie widziałam w nim wad. Czasami nawet strasznie się bałam, że nagle się obudzę – a to sen. Jak mówią, czego się boisz, to się stanie.
Nasi chłopcy dorosli i wyjechali, by ułożyć sobie życie.
Zostaliśmy sami w pustym mieszkaniu. Początkowo było dobrze, czekaliśmy na wnuki i cieszyliśmy się beztroskimi dniami.
Nie wiem, co spowodowało pęknięcie. Nie zauważyłam jego chłodu ani jakichkolwiek zmian w zachowaniu. Zawsze był uwzględniający, komplementował mnie i poświęcał mi uwagę. A potem coś kliknęło i się zmienił. Zdecydował się na zmianę wizerunku, zrobił młodzieńczą fryzurę i pomalował siwe włosy.
Nadchodził jego jubileusz. Zorganizowaliśmy spotkanie w restauracji, aby uczcić tę radosną okazję. Z ust mojego męża padł dziwny toast “za drugą młodość”. To był pierwszy sygnał.
Mąż zaczął znikać w pracy, wracał do domu wesoły i natchniony. Nie myślałam o innej kobiecie, w końcu żyjemy razem od 30 lat. Ale niesłusznie. Pewnego razu w parku podeszła do mnie młoda dziewczyna.
Nie podała swojego imienia, ale powiedziała, że musimy poważnie porozmawiać. Zgodziłam się. Poszłyśmy do kawiarni. Długo szukała odpowiednich słów, była zdenerwowana, a potem po prostu zaczęła płakać.
30-letnia nieznajoma wyznała, że jest kochanką mojego męża. Bardzo się kochają, ale mąż boi się podjąć tak odpowiedzialny krok. Błagała go, aby ją puścił i dał jej możliwość życia z ukochaną osobą. Bez zbędnych słów wzięłam swoje rzeczy i wyszłam na ulicę.
Wieczorem mąż wrócił do domu, radosny i uśmiechnięty. Przez głowę przeleciała mi myśl: “Czyż miłość naprawdę dodaje skrzydeł ludziom!”.
Smutno mi było, żal ściskał gardło, ale musiałam zacząć tę rozmowę.
Następnego dnia miało być święto – 30. rocznica ślubu. Zapomniałam o tej dacie, bo w głowie wciąż tkwiła ta młoda dziewczyna. Mąż zaprosił mnie na świąteczną kolację w restauracji, właśnie tam planowałam postawić wszystkie kropki nad “i”.
Spojrzałam mu w oczy i poprosiłam o szczerość. Dziękuję mu, że nie kłamał i był ze mną szczery. Mąż odpowiedział, że naprawdę kocha tę panią, spotykają się potajemnie od pół roku. Do mnie dawno ostygły uczucia, czuł tylko szacunek i wdzięczność.
Pozwoliłam mu odejść z lekkim sercem i poczułam się szczęśliwa, a nie samotna. Jakby uwolniłam się od niewoli. Nie wiem, czy teraz są razem, ale życzę im wszystkiego najlepszego. Nawet mocne małżeństwo może się rozpaść w jednej chwili i nic go nie utrzyma.
Wcale nie jestem zasmucona, ponieważ w każdym końcu widzę nowe możliwości i perspektywy. Wkrótce zostanę babcią, a miłość można znaleźć w każdym wieku…
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.