Elżbieta była kapryśną dziewczynką od dziecka, więc i w dorosłym życiu szukała księcia z bajki. W końcu spotkała kogoś, kto mógł spełnić wszystkie jej pragnienia. Dwa razy do roku odpoczywali za granicą, kupił jej samochód, mieszkali w apartamencie w stolicy – wszyscy byli przekonani, że ten chłopak to właśnie to, czego potrzebuje taka wymagająca i bardzo piękna dziewczyna.
Też tak myślałem, dopóki się nie dowiedziałem, że się rozstali. Na moje pytanie, dlaczego tak się stało, oto co odpowiedziała:
„Bardzo mnie męczył. Musiałam być cały czas idealna, towarzyszyć mu na tych towarzyskich wydarzeniach. Jeszcze wymagał ode mnie ciągłej pracy nad sobą, czułam się jak przedmiot, którym się chwalił przed wszystkimi i nie czułam miłości. Na początku podobało mi się takie życie, ale potem się zmęczyłam. Chciałam jeden wieczór po prostu zostać w domu, obejrzeć serial z nim w objęciach, nie wstydzić się chodzenia przy nim w zwykłej piżamie. A on ciągle w pracy: albo przy komputerze, albo rozmawia przez telefon. Nie takie życie sobie wyobrażałam.”
Później Elżbieta zaczęła romans z Władkiem, który wtedy sprzedawał odzież w sklepie. Tam go poznała – studiował na ostatnim roku, nie miał ani samochodu, ani dobrej pracy. Nikt nie rozumiał wyboru Elżbiety.
Ale oto co mówiła:
„Chociaż Władek nie daje mi drogich kamieni, rzadko kupuje kwiaty, ale obok niego czuję się tak dobrze i spokojnie. Nawet gdy jedziemy metrem, a nie samochodem terenowym – jestem szczęśliwa. Gdy wracam z pracy, Władek pyta, jak mi minął dzień, czasami ugotuje mi kolację, zrobi masaż, pocałuje. Takiej troski i czułości nie czułam od dzieciństwa. Dopiero teraz rozumiem, czego potrzebowałam od mężczyzny.”
Chcę nawet powiedzieć, że były chłopak wielokrotnie próbował odzyskać Elżbietę, ale ona pozostała nieugięta. Powiedziała, że chce mieć obok siebie pewność i miłość, a nie ciągłe wymagania i narzekania na swoje problemy.
Żadna złota naszyjnik z rubinami nie da kobiecie tej przyjemności, co prosta męska fraza: „Zrobię herbatę z kanapkami i przyniosę ci”.
Mam też inną znajomą przyjaciółkę, Małgorzatę, która po studiach zaczęła spotykać się z chłopakiem z biednej rodziny. Miał wiele ambicji i marzeń, które miały się spełnić. Nadal opowiada, jak mieszkali razem w akademiku, a przyszły mąż z ostatniej wypłaty przynosił jej czekoladki, cukierki, słodycze.
Po studiach wyjechali za granicę, pracowali razem, a potem pojawił się samochód, potem duże mieszkanie, własny biznes i niewiarygodne bogactwa… Ale o tym nie opowiada z takim entuzjazmem w oczach, jak o tych pierwszych cukierkach, które przyniósł do małego pokoju w akademiku.
Ponieważ pieniądze, mieszkania, działki, jachty, diamenty – wszystko blednie, gdy wspominasz, jak śmieszny, chudy chłopak trzymał nad tobą parasol pod lipcowym deszczem… Po prostu mężczyźni powinni zrozumieć, że nie można być egoistą, ponieważ jesteśmy bardziej materialistyczni niż kobiety, chociaż nie chcemy tego przyznać.
Co myślicie na ten temat?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.