W małżeństwie przeżyłam 22 lata, a rok temu, niestety, zmarł mój mąż.
Żyliśmy razem bardzo dobrze, teraz wspominam tylko najlepsze momenty, które mieliśmy. Wychowaliśmy razem dwoje dzieci, ale nasi synowie wyjechali z domu na studia. I teraz zostałam sama w naszym domu, który kiedyś razem zbudowaliśmy.
Mama mojego męża ostatnio bardzo źle się czuła, bardzo ciężko przeżyła fakt, że jej syn zmarł w stosunkowo młodym wieku.
Teściowa najpierw leżała w szpitalu, teraz w domu, i wszyscy krewni mojego męża naciskają na mnie, że powinnam ją zabrać do siebie, bo przecież mieszkam sama w dużym domu.
Robienia tego nie mam najmniejszej ochoty, ponieważ przez całe te lata mojego małżeństwa nie udało mi się nawiązać dobrych relacji z teściową.
Gdy wychodziłam za mąż, matka mojego męża była przeciwko naszemu małżeństwu i nie ukrywała tego. Mówiła mi prosto w oczy, że nie jestem odpowiednią osobą dla jej syna.
Z tego powodu mieliśmy z mężem kłótnie i nieporozumienia, ale dobrze, że potrafiliśmy być mądrzejsi, nie zważaliśmy na wypowiedzi teściowej, zaczęliśmy budować oddzielne mieszkanie, dlatego udało nam się zachować małżeństwo.
Przez lata małżeńskiego życia tyle razy cierpiałam z powodu teściowej. Najpierw przywiozła na nasze wesele byłą dziewczynę mojego męża, którą lubiła.
Później zaczęła sugerować synowi, że dzieci nie są od niego. Im mówiła, że tata wkrótce odejdzie do innej.
Ile łez wylałam przez ten czas! Gdyby nie moja teściowa, nic z tego by nie było.
I jak mam teraz do niej podchodzić? Jeśli przez 22 lata nie powiedziała mi ani jednego dobrego słowa!
Teściowa ma córkę, ale mieszka daleko i nie chce zabrać mamy do siebie. Właśnie szwagierka wpadła na pomysł, że najlepiej będzie, jeśli mama zamieszka ze mną. Nawet obiecała, że jeśli się zgodzę, nie będzie rościć pretensji do jednopokojowego mieszkania mamy.
– Zostanie komuś z twoich chłopców – powiedziała mi siostra męża.
Ale to umowa na słowa. W mojej rodzinie jest inaczej. Z siostrą umówiłam się, że ona będzie się opiekować mamą. W zamian otrzyma mieszkanie. Ja natomiast napisałam na nią zrzeczenie. Uważam to za słuszne.
Teściową zabrałam do siebie, ale nie z powodu mieszkania. Po prostu pomyślałam sobie, że w mojej rodzinie też rośnie dwóch chłopców i ja też będę teściową. Dzieci trzeba uczyć przykładem.
Ponadto, zawsze starałam się w życiu robić wszystko po ludzku, nie odpłacać złem za zło, bo wtedy tego złego na świecie będzie więcej. A tak bardzo chce się, żeby na ziemi było choć trochę więcej dobra!
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.