Myślałam, że być młodą babcią to wielkie szczęście, ale nie ma takiego dnia, żebyśmy z córką nie płakały

Wychowałam wspaniałą córkę, bo jest piękną i wrażliwą dziewczyną. Jej ojciec opuścił mnie, gdy miała tylko cztery lata i od tego czasu w ogóle nam nie pomagał. Więc musiałam ciężko pracować. Na ostatnim roku uniwersytetu córka powiedziała mi, że ma chłopaka. Ostatnie miesiące po prostu promieniała szczęściem, więc podejrzewałam to.

Na Nowy Rok postanowiłam poznać Krzysztofa. Przyszedł do nas z bukietem i tortem, od razu mi się spodobał, przystojny, szczery. Widziałam, jak patrzą na siebie, więc wiedziałam, że to prawdziwa miłość. Później Krzysztof wprowadził się do nas.

Chcieli wynająć mieszkanie, ale powiedziałam, że nie ma sensu, bo zostaję sama w trzypokojowym mieszkaniu. Nie chciałam, żeby moja córka zaczynała życie z chłopakiem, ale nie mogłam tego zakwestionować. Kasia była tak szczęśliwa, że nie potrafiła racjonalnie ocenić sytuacji i na pewno nie myślała, czy Krzysztof jest gotowy na wspólne życie.

Kasia skończyła uniwersytet będąc w piątym miesiącu ciąży. Nie zdążyła znaleźć pracy, a Krzysztof próbował coś zarobić, ale mu się nie udało. Prawda, gdy zaczął przynosić jakieś pieniądze, poczułam się spokojniejsza. Już przygotowałam pokój dla dziecka, kupiłam wszystko do porodu. I nadszedł ten dzień.

Podczas porodu Krzysztof się pogubił i pokazał swoją słabą osobowość, nie potrafił wezwać karetki, obiecał być obecny podczas porodu, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Musiałam iść ja.

Po kilku godzinach urodziła się wnuczka Arina. Na początku wszystko było dobrze, wracaliśmy do domu z Kasią weseli i szczęśliwi.

Początkowo wszystko wydawało się normalne, przynajmniej tak mi się wydawało. Chodziłam na nocne zmiany, żeby pomóc córce, a także Krzysztof chodził do pracy. Ja – młoda babcia, bardzo szczęśliwa, ale córka coraz częściej chodziła ze łzami w oczach. Nie wtrącałam się w ich relacje, myślałam, że są jeszcze młodzi.

Później zachorowałam i wzięłam tydzień zwolnienia. Byłam w domu i zobaczyłam, jaki naprawdę jest Krzysztof. Ze skromnego chłopca zamienił się w prawdziwego bezwzględnego mężczyznę. W niczym nie pomagał córce, tylko ją pouczał. To córka nie tak ugotowała, to źle wyprasowała koszulę, to jeszcze coś. To bardzo mnie złościło. Później zaczął częściej chodzić na te nocne zmiany i podejrzewałam coś niedobrego.

Kiedy nocne zmiany stały się niestosownie częste, Kasia przyszła do mnie w pokoju cała we łzach i w końcu szczerze ze mną porozmawiała. Okazało się, że ich relacje pogorszyły się już po porodzie. Kasia trochę przytyła, a Krzysztof ciągle jej to wypominał. Kasia robiła wszystko, żeby uratować małżeństwo, schudła, zrobiła makijaż, ale to wystarczyło na krótko.

Później Kasia zaszła w ciążę po raz drugi, myśląc, że w ten sposób zatrzyma przy sobie mężczyznę. Poród tym razem był znacznie trudniejszy, córka leżała w szpitalu przez tydzień. Na świat przyszedł chłopiec, a Krzysztof nawet nie odezwał się. Synka pierwsza wzięłam ja. To wielkie szczęście. Tak oto smutne oczy mojej córki nie dają mi spokoju…

Co teraz zrobić? Jak pomóc córce?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *