Niestety, przed ślubem nie zdawałam sobie sprawy, jak duży wpływ mają rodzice mojego męża na jego życie. Uświadomiłam sobie to dopiero po ślubie, kiedy zaczęliśmy razem mieszkać. Początkowo uważałam, że jego posłuszeństwo i opiekuńczość to oznaka dobrego wychowania, ale teraz to już przekroczyło granice.
Jesteśmy razem w małżeństwie od prawie 3 lat, wychowujemy małą córkę, która ma zaledwie 1,5 roku. Dobrze, że nie mieszkamy z rodzicami męża – na wesele babcia przekazała mi swoje mieszkanie, co znacznie nam pomogło. Teraz jestem na urlopie macierzyńskim z dzieckiem, tylko mąż pracuje, ale ma dobrą pensję, która wystarczyłaby nam, gdyby nie jedno “ale”. Już wydaliśmy wiele oszczędności na remont naszego nowego mieszkania i zakup nowych mebli. Teraz staramy się bardziej oszczędzać.
Rodzice męża są jeszcze dość młodymi ludźmi, ojciec ma 60 lat, a matka 57 lat, nie uważam ich za starsze osoby, nadal mogą znaleźć jakąś pracę. Jednak dla nich jest łatwiej ciągle prosić mojego męża o pieniądze. On oddaje znaczną część swoich zarobków rodzicom, co bardzo mnie denerwuje. Czasami nawet nie mogę sobie pozwolić na zakup owoców dla dziecka, mąż każe mi oszczędzać, bo musi pomóc rodzicom. Kiedy czegoś potrzebuję, słyszę od niego tylko “poczekaj, aż będziemy mieli pieniądze”, ale gdy jego matka o coś prosi, to on nawet nie zastanawia się, tylko natychmiast biegnie i kupuje jej nowy czajnik lub coś jeszcze.
Nie mam nic przeciwko temu, że mąż pomaga rodzicom, ale nie kosztem własnej rodziny. W końcu ożenił się ze mną, a nie z matką. Próbowałam wielokrotnie przekazać mu sens problemu, rozmawiać spokojnie i wyjaśnić, że nie możemy oszczędzać na dziecku, że potrzebuje witamin, zabawek rozwojowych, ale męża to kompletnie nie obchodzi. Zawsze zostawia nas z córką, jak tylko matka dzwoni.
Co radzilibyście w takiej sytuacji?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.