Co miesiąc mój jedyny syn Andrzej dostaje pensję i wieczorem przychodzi do mnie i daje mi pieniądze.
Bardzo jestem dumna z mojego syna, wychowałam go sama, zawsze starałam się dla niego, jakkolwiek ciężko mi było. Mąż, jego ojciec, zostawił mnie, kiedy Andrzej był jeszcze bardzo mały.
Było mi wtedy bardzo ciężko sama, to był trudny okres w moim życiu, bo nikt mi nie pomagał, jedynie cieszyłam się, że mam własne, choć bardzo małe mieszkanie, ale przynajmniej nie muszę płacić nikomu czynszu.
Trochę łatwiej mi było, oczywiście, kiedy Andrzej poszedł do przedszkola, a ja poszłam do pracy i zaczęłam zarabiać pieniądze sama.
Pamiętam, że wtedy po raz pierwszy kupiłam sobie nowe zimowe płaszcz, cieszyłam się jak małe dziecko na tę długo oczekiwaną nowość.
Ile sił i pieniędzy włożyłam w wychowanie syna, chciałam, by miał wszystko najlepsze.
Więc kiedy syn skończył naukę, znalazł pracę i zaczął zarabiać niezłe pieniądze, od razu mu powiedziałam, że jak tylko przejdę na emeryturę, to musi mi pomagać, abym nie oszczędzała na jedzeniu, a raz w roku mogłam pojechać do sanatorium. Od dziecka nastawiałam syna, że przez niego wiele sobie odmawiałam, więc kiedy dorośnie, musi zapewnić matce, tak jak ja troszczyłam się o niego.
Niektórzy krewni mnie potępiali, mówiąc, że nie można tak nastawiać dziecka, ale mam swoje zdanie: poświęciłam synowi najlepsze lata swojego życia, aby zapewnił mi dobrą starość.
Andrzej tylko się uśmiechnął w odpowiedzi, uspokoił mnie i powiedział, że nigdy mnie nie opuści, będzie zawsze o mnie dbał, jestem dla niego najdroższą osobą na świecie.
Teraz ma dwoje dzieci, żona jest na urlopie macierzyńskim, a ja już na emeryturze. Ale co miesiąc teraz Andrzej daje mi pieniądze. Tylko prosi, żebym nigdy o tym nie mówiła jego żonie.
Moja synowa nie wie, że jej mąż co miesiąc oddaje mi część swojej pensji, oboje dobrze wiemy, że będzie przeciwna temu, nie spodoba jej się to.
Tylko moja najlepsza przyjaciółka Marta wie o tym. Kiedyś zapytała mnie, czy wiem, ile zarabia mój syn, czy im samym starcza na życie, czy dobrze utrzymuje swoją rodzinę, skoro daje mi pieniądze?
Odpowiedziałam Marcie, że pensja mojego syna mnie nie interesuje, pracuje w stolicy, więc zarabia dobrze. A ja też muszę o siebie dbać, choć na starość, muszę być zdrową i zabezpieczoną osobą, w końcu sama sobie odmawiałam we wszystkim w młodych latach dla syna. Jeśli będę zdrowa, to synowi będzie łatwiej i nie będzie musiał mnie opiekować na starość.
Mam tylko jednego syna i jeśli mi będzie źle, to on jeden będzie się mną opiekował, a ja nie chcę być dla niego problemem na starość, nie chcę, aby synowa wyrzucała mi, że zjadam jej chleb. Dlatego sama dbam o siebie. Uważam, że jeśli ze mną będzie wszystko dobrze, to przyniosę mniej kłopotów mojemu synowi na starość.
Czyż nie mam racji? Czy dzieci nie powinny pomagać swoim rodzicom?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.