„Wcale mnie nie kochasz, mamo. Inne dzieci mają wszystko: nowe telefony, ubrania, latem wyjeżdżają nad morze. A gdzie ja spędzam wakacje? Zgadza się, u babci na wsi,” – skarżyła się Kasia.

Nina od ponad dwóch lat sama wychowuje córkę – Irek opuścił rodzinę bez żadnych wyjaśnień. Dopiero później dowiedziała się o jego kochance, o trwającej ponad rok zdradzie i o tym, że jego obietnice to tylko puste słowa. Ale niechby sobie poszedł. Nie było jej żal siebie, tylko córki, o której jej mąż w jednej chwili zapomniał. Nowa miłość, nowe życie – nie było w nim miejsca dla Niny i Kasi.

Na początku były mąż pomagał im finansowo – niewiele, ale zawsze to coś. A potem okazało się, że jego nowa żona jest w ciąży i uznał, że nie ma już pieniędzy dla byłej rodziny. Jeżeli będzie miał taką możliwość, to pomoże, ale na razie Nina musi sobie jakoś poradzić. Ta możliwość, jak się okazało, nie pojawiła się przez kolejne dwa lata. Nina chciała pozwać męża o alimenty, ale oficjalnie nigdzie nie pracował, a cały majątek zapisał na swoją nową żonę. Pogodziła się więc z tym, że sama musi zatroszczyć się o przyszłość ich córki.

Kasia miała wtedy dziesięć lat – była inteligentna i bardzo ładna, chociaż czegoś Nina nie dopilnowała. Jej córka była trochę samolubna i nie chciała zrozumieć, że mają mało pieniędzy. Kobieta ciągle słyszała narzekania Kasi, wysłuchiwała jej kaprysów, ale starała się odpowiednio rozmawiać z córką. To nie działało.

Nina znalazła dodatkową pracę na pół etatu – oprócz swojej głównej pracy sprzątała biura wieczorami i w weekendy. Pieniądze nie były duże, ale wystarczało na życie. Poza tym zawsze starała się dawać córce tylko to, co najlepsze – zdrowe jedzenie, ładne ubrania, dodatkowe zajęcia i korepetycje. Dlatego prawie wszystkie zarobione pieniądze szły na dom i córkę, dla niej już nie wystarczało. Nic więc dziwnego, że nie wyglądała zbyt modnie. Nawet Kasia zaczęła jej dokuczać:

– Mama Wiki jest taka ładna – ma super fryzurę, modne ciuchy i zawsze taki fajny manicure. A ty tak wyglądasz, że naprawdę, aż mi wstyd, jak odbierasz mnie ze szkoły. Wiesz co, mamo, lepiej będę sama wracała do domu – to nie jest daleko.

To było bardzo przykre, ale co mogła powiedzieć ukochanej córce? Nie znalazła odpowiedzi. Wszystko to przypisywała temu, że Kasia jest jeszcze dzieckiem i niczego nie rozumie.

Pewnego dnia, kiedy wróciła z pracy, Nina zobaczyła zapłakaną córkę i zaczęła pytać, co się stało. Najpierw Kasia nie chciała rozmawiać, ale potem, krzycząc,  zaczęła wyjaśniać:

– Jeszcze się o to pytasz? Już mam tego dosyć, jestem największym przegrywem w klasie. Wika ma nowy telefon, buty i za miesiąc leci do Egiptu. A ja co mam? Nie kupujesz mi nic fajnego, bo mnie nie kochasz. Chodzę jak żebraczka i jest mi wstyd przed innymi. Gdzie będę na ferie? Zgadza się – znowu mnie wyślesz do babci na wieś, a ja będę wysłuchiwała jej opowieści z dzieciństwa. Myślisz, że tego chcę? Wika się będzie wygrzewała na słońcu, a ja co? Mam doić krowy?

Tego już było dla Niny za wiele. Rozpłakała się. Kobieta nie chciała, żeby jej córka zobaczyła te łzy, ale nic nie mogła na to poradzić. Jak mogła wychować tak samolubną osobę? Gdzie popełniła błąd? Bez słowa wyszła z pokoju i nie rozmawiała już na ten temat z córką.

Po feriach zimowych Kasia wróciła od babci jakaś odmieniona. Podeszła do matki i zaczęła ją przepraszać. Nina nie od razu zrozumiała, co się stało. A córka opowiedziała jej o swojej rozmowie z babcią:

– Powiedziała mi, że sobie dorabiasz. Dlaczego mi się nie przyznałaś? Mówiłaś, że zostajesz dłużej w pracy. Nie wiedziałam, że sprzątasz biura, żeby kupić mi nowy telefon. Mamo, tak mi wstyd za to, jak się zachowałam. I w ogóle Wika powiedziała mi, że chociaż ma wszystko modne i fajne, to i tak chciałaby mieć taką mamę – która spędza z nią czas i która się o nią martwi. Bo ani jej matka, ani ojciec nigdy się nią nie interesują – kupują jej drogie rzeczy i to wszystko. Ona wcale nie chce nowego telefonu, tylko uwagi rodziców.

Nina przytuliła córkę i się rozpłakała – długo myślała o tym, jak powinna zachowywać się wobec Kasi. Ale córka zmieniła się tak bardzo w ciągu tego tygodnia, że ​​teraz nie musiała się już o to martwić – wszystko samo się ułożyło. Pomogła jej w tym teściowa, która w przeciwieństwie do swojego syna nigdy nie przestała utrzymywać z nimi kontaktu i pomagać.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *