Niedawno pani Halina przyjechała w odwiedziny do swojej córki Zofii. Dziewczyna niedawno urodziła pierwsze dziecko, dlatego babcia przybyła, aby pomóc jako pierwsza. Chociaż nikt jej o to nie prosił…
Zofia spotkała się na spacerze ze swoją sąsiadką Olą i zaczęła narzekać na takiego pomocnika:
– Nie wiem, dlaczego ona przyjechała do nas. Przecież nie prosiłam jej! Doskonale radzę sobie ze wszystkim. Dziecko jest syte i zdrowe, a do tego wystarcza czas na obowiązki domowe.
– Co się stało? Ja z kolei cieszyłabym się z takiej pomocy! – dziwi się sąsiadka.
– Ach, to dla mnie stawało się coraz gorzej z dnia na dzień! Na przykład zabroniła mi kupować jednorazowe pieluchy, twierdząc, że szkodzą skórze dziecka. Mamy XXI wiek, a ona przywiozła pledy sprzed mojego dzieciństwa.
– Czy naprawdę warto mówić tak źle o własnej matce tylko przez pieluchy?
– Oczywiście! Nakazała mi prać wszystkie dziecięce ubrania ręcznie śmierdzącym mydłem do prania. Ręce pachną nim tak, że aż duszą. Ale po co, skoro mamy wspaniałą pralkę i specjalny proszek do pieluch!
Oczywiście babcia zaczęła narzucać swoje zasady w domu. I opiekowała się dzieckiem tak, jakbyśmy żyli w epoce kamienia.
– Słyszę tylko codzienne wymówki, że robię coś źle, nie potrafię nic. Nigdy nie sądziłam, że własna matka doprowadzi mnie do łez!
– Może za bardzo martwiła się o ciebie i dziecko?
– Tak myślałam na początku. Ale potem przesadziła. Zaczęła gotować mi różne wywary, żeby miałam czym karmić Sashę. A nawet sięgnęła do naszej lodówki.
Zofię irytowała nadmierna opieka. Jest dorosłą kobietą i sama może poradzić sobie ze wszystkimi problemami. A przecież ma też męża! Pewnego dnia cierpliwość wyczerpała się, gdy babcia wyrzuciła wszystko z jedzenia dla dziecka i zaczęła gotować samodzielnie, jakby była tu gospodynią.
– Mój mąż nie mógł już tego znosić. Rozumiem, że to moja matka, ale przekroczyła granice dobrego wychowania, więc po prostu kupiliśmy jej bilet do wsi, spakowaliśmy rzeczy i postawiliśmy przed faktem. Od kilku dni nie dzwoni do nas. Chyba się obraziła…
Waszym zdaniem, kto nie ma racji w tej sytuacji – pani Halina z jej metodami wychowawczymi czy młody zięć?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.