O potrzebie zmian zdałam sobie sprawę dopiero po 40 latach. Przez całe moje życie rodzinne jedynie starałam się zadowolić mojego męża. Gotowałam to, co chciał, ubierałam się tak, jak mówił, robiłam to, co mówił, nawet gdzie iść na wakacje decydował mąż. Wykonuję również wszystkie życzenia moich dzieci.
Nie potrafiłam powiedzieć słowa “nie” ani w pracy, ani na spotkaniach z przyjaciółmi.
Cały czas towarzyszył mi stały strach przed urażeniem kogoś. Nie umiałam zgłaszać uwag. Dotyczyło to zarówno pracy, jak i domu.
Przez życie niekonfliktowałam się. Lepiej było mi ustąpić niż wplątywać się w kłótnię. Ale nagle zrozumiałam. Przestałam stawiać pragnienia męża ponad moje. Męczyłam się, jeśli chcesz jeść, możesz sam ugotować.
Na wiele prośb dzieci zaczęłam reagować o wiele łatwiej. Wyjaśniałam im, że są wystarczająco dorosłe, aby obsłużyć się samodzielnie. I wiecie, dzieci szybko zrozumiały, że ich mama to zwykła osoba z własnymi pragnieniami i uczuciami, i też się męczy.
Nie milczałam również w pracy. Jeśli współpracownicy popełniali błędy, teraz nie spieszyłam się, aby je samodzielnie poprawić.
Teraz dokładnie wiem, że nie trzeba być dobrym dla wszystkich, bo i tak nie dostaniesz uznania. Przestałam milczeć, a życie stało się znacznie prostsze.
W rezultacie mniej się martwię, zniknęły główne bóle, a nerwowe wybuchy ustały. Moje zdrowie znacznie się poprawiło. I wiecie co? Świat po tym zupełnie się nie zmienił. Wszystko było jak zawsze. Po prostu przestałam milczeć, o tym co naprawdę myślę, przestałam omijać wszystkich, bo tak naprawdę nikt tego nie potrzebuje.
I radzę wam pójść za moim przykładem. Wasza dobroć i tak nie zostanie należycie doceniona, a brak wzajemności może być bardzo bolesny.
Moje życie zmieniło się na lepsze. I wasze też tak będzie. Wyrażajcie swoje zdanie i bądźcie sobą.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.