Historia ta została mi opowiedziana przez moją dawna koleżankę z uniwersytetu. Ma ona 14-letnią córkę, która, jak wielu nastolatków, przechodzi przez trudny okres. Dziewczyna uczy się dobrze, ale kategorycznie nie chce sprzątać w swoim pokoju. Przyjaciółka ostrzegała ją, krytykowała, ale wszystko było bezskuteczne.
Podłączyła męża. I pewnego wieczoru przy kolacji mówi córce spokojną miną:
– Dziewczyno, my z mamą postanowiliśmy. Od teraz to ja będę sprzątać w twoim pokoju.
Przyjaciółka była w szoku (nic takiego się wcześniej nie zdarzyło), dziewczyna cieszy się, że wreszcie mama przestanie się do niej doczepiać z powodu sprzątania. A głowa rodziny lekceważąco kontynuuje:
– Jutro zacznę porządkować stół, ścielić łóżko, potem rozłożę szafę. Jestem pewien, że nie znajdę niczego niezwykłego.
Tu dziewczyna najpierw rumieni się, potem blednie. Od miesiąca w jej pokoju panuje idealny porządek. Przyjaciółka, oczywiście, jest zadowolona, tylko mąż nigdy nie powiedział jej, co takiego nietypowego było schowane w pokoju córki…