Pewnego dnia pokłóciłam się ze swoim mężem, że zupełnie mi nie pomaga w domu. On jednak odparł natychmiast: “Zarabiam 9 tysięcy, a ty 6, więc resztę musisz dorobić w domu.”
Byłam bardzo zła i powiedziałam, że jeśli tak uważa, to teraz będziemy mieli osobne półki w lodówce. Produkty każdy kupuje sam, gotujemy też osobno. Rachunki za media także dzielimy na pół, nie wsiadam już do jego samochodu, będę jeździć autobusami.
Rozumiałam, że ten “eksperyment” może być początkiem końca, ale gdzieś głęboko w duszy miałam nadzieję, że zrozumie, ile siły wkładam w gotowanie i inne prace domowe. W końcu miłość zwyciężała nawet w takich kłótniach.
Pierwsze kilka dni mąż przynosił jedzenie z kawiarni i gotował dania gotowe. Potem zaczął mi dokuczać, narzekać. “Inne kobiety wszystko zdążają i się nie skarżą!” A ja kolacjonowałam zwykłym jogurtem, a mój mąż marzył o steku.
Ostatecznie mój eksperyment zakończył się całkowitą porażką. Rozstaliśmy się. Mąż usiadł w swoim samochodzie i pojechał do rodziców. Ja zostałam w mieszkaniu, które dała mi moja babcia. Czy żałuję? Tak. Czy zrobiłabym inaczej? Nie!
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.