Moja nierozłączna przyjaciółka wyszła za mąż po raz trzeci trochę ponad trzy lata temu. Byłam bardzo szczęśliwa dla niej, dla osoby, którą znam niemalże od 30 lat.
Przez całe życie przeszła wiele i zasłużyła na znalezienie pięknego księcia. Książę jednak okazał się nietuzinkowy – na białym Lexusie, z luksusowym domem podmiejskim i dochodowym biznesem. Zważywszy na to, że moja przyjaciółka (nazwijmy ją Agnieszka) była już dość dojrzała, miała 48 lat, gdy się poznali, można uznać to wydarzenie za bajkę.
“Książę” oczywiście też nie był młodzieniaszkiem, miał 66 lat, całe życie był żonaty z jedną kobietą, która niestety odeszła z tego świata kilka lat temu. Wszystko byłoby piękne i wspaniałe, czasem Agnieszka miała szczęście w życiu z mężczyzną, gdyby nie jedno “ale”.
Moja przyjaciółka dość szybko przemieniła się w panią, a mnie i mojego męża zaliczyła do kategorii “chłopcy”, albo jak teraz się mówi – nizinni. I to pomimo trzydziestoletniej przyjaźni.
Agnieszka i ja uczyłyśmy się razem w jednej grupie na uniwersytecie i od tamtego czasu szłyśmy razem przez życie. Zresztą pierwszego męża jej poznałam ja, ale związek między nimi nie zawiązał się – był dla niej zbyt łagodny, ona go przytłaczała zbyt mocno, i po prostu poszedł do innej kobiety, z którą teraz szczęśliwie żyje od wielu lat.
Drugi mąż wcześnie popadł w alkoholizm, mimo że był utalentowanym sportowcem.
Potem pojawił się w jej życiu mężczyzna żonaty. To było piekło dla niej, ileż łez wylano na moich ramionach, ile obelg przełknięto z jego strony. Prawie 10 lat straciła na bezperspektywiczny związek. A gdy jej obiekt uczuć ostatecznie się rozwiedział, natychmiast się ożenił z młodą koleżanką z pracy. Ledwo wtedy odetchnęła moja przyjaciółka.
Mój mąż i ja staraliśmy się ją wesprzeć, oczywiście. Ale zawsze rozumiałam, że ciężko jej znosić samotność. Tym bardziej, że była bardzo piękna, szczupła i zawsze dbała o siebie.
I oto, po wszystkich tych cierpieniach, pojawia się on. Przepiękny, zamożny mężczyzna, który zobaczył ją na spotkaniu biznesowym (pracuje jako tłumaczka w firmie) i chciał się z nią zapoznać. Zaprosił na kolację do restauracji, potem jeszcze raz. I praktycznie po miesiącu złożył jej oświadczyny, bo, jak powiedział jej: “Po co tracić czas, go nie jest już tyle”.
Tak więc moja przyjaciółka nagle znalazła się w szczęśliwym raju, obok kochającego męża. Oczywiście, od razu wprowadziła się do niego na posiadłość. Pomógł jej synom znaleźć pracę i mieszkanie. Jego jedyna dorosła córka mieszka w Londynie praktycznie od szkoły, więc oprócz personelu obsługującego, nie ma tam nikogo.
Mój mąż i ja byliśmy u nich w gościach. Oczywiście, to po prostu bajka. Trzykondygnacyjna rezydencja, prywatne kino, basen. Mąż podarował jej samochód na wesele. Przyjaciółka, co prawda, podpisała przedślubny kontrakt, ale uważam to za normalne, ludzie nie są już młodzi.
Na początku była w niezwykłej euforii. Dzwoniła do mnie rano i po prostu płakała z radością przez telefon. Przyjeżdżałam do niej, pływaliśmy w basenie, korzystaliśmy z sauny, chodziliśmy po sklepach z kartą, którą jej mąż jej wydał. Nie, ja oczywiście wszystko kupowałam za swoje pieniądze, ale było przyjemnie po prostu przechadzać się po sklepach, zjeść obiad w kawiarni.
Wcześniej Agnieszka nie mogła sobie na to pozwolić, więc zazwyczaj obchodziliśmy się u mnie. Ale stopniowo zaczęłam zauważać, że w jej kontaktach ze mną pojawiły się pewne szlachetne nuty. Najpierw pomyślałam – wydaje się. Ale potem zdałam sobie sprawę – nie wydaje się. Mogła do mnie zadzwonić do pracy i poprosić, abym odebrała jej zamówienie w butiku, bo nie chciało jej się wyjeżdżać do miasta z rezydencji, jak nazywała swój dom.
Raz poprosiła mnie, abym dostarczyła pizzę. Gdy zapytałam, dlaczego nie zamówi przez dostawę, powiedziała mi tak z wyższością, że nie lubi obcych w domu, a dodatkowo chciała mi zrobić niespodziankę – dać jej jakąś niepotrzebną już koszulkę.
Była taka sytuacja, kiedy świętowaliśmy jej urodziny, zostaliśmy z mężem na noc u nich. Tak więc dla nas nie znalazło się miejsce w domu. Wtuliliśmy się do letniego domku dla ogrodnika, który zimą jest ogrzewany tylko grzejnikiem. Ale coś mnie zabiło.
Wystąpiła sytuacja, kiedy bardzo potrzebna była mi jej pomoc finansowa. Kupowaliśmy samochód, i tak wyszło, że w piątek nie mogliśmy wypłacić pieniędzy na zastawę. Zadzwoniłam do Rity, żeby pożyczyć potrzebną sumę do poniedziałku. Otwarcie mi powiedziała: “Teraz nie mam czasu, wybieram nową wannę”.
Innymi słowy, przez wiele lat porzucałam wszystkie moje sprawy, rodzinę, żeby na pierwsze wezwanie słuchać jej “smutków” po kolejnym zdradzie męża, poświęcałam w swojej rodzinie 3-4 godziny, a gdy potrzebna była mi pilna pomoc, która nie wymagała od niej żadnych specjalnych poświęceń, ona, patrzcie, wybiera wannę.
Nie zadzwoniłam do niej ponownie. Zadzwoniła sama, po około roku. Krzyczała i płakała przez telefon tak, że myślałam, że w tym momencie ją grabią. Ale nie, wszystko było jasne, mąż z jakiegoś powodu wyrzucił Ritę za drzwi, a Kopciuszek wrócił do swojej kryjówki.
Teraz bardzo potrzebowała pomocy od nas z mężem. Ale powiedziałam jej szczerze: a może byś poszła na…
I wiecie, co mnie najbardziej uderzyło w tej sytuacji? Nie, nie zachowanie mojej przyjaciółki. Byłam w szoku, że przez 30 lat nie mogłam dostrzec w bliskiej osobie absolutnie wstrętnej osobowości, która, na pozór, dziko mi zazdrościła – mojemu związkowi z mężem, rodzinie, dzieciom. I dopiero teraz, gdy nadszedł moment, z przyjemnością spróbowała się zemścić na mnie za wszystkie stare urazy.
Mimo że przez wszystkie te lata byłam dla niej szczera i pomagałam, jak tylko mogłam. A teraz szkoda mi tych godzin, dni, lat, które straciłam na tę kobietę. Nie wiem, co teraz z nią, usłyszałam tylko od wspólnej znajomej, że zgodnie z przedmałżeńską umową były mąż odebrał jej wszystko, łącznie z podarowanym samochodem.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.