“Żona jednego mężczyzny trafiła do szpitala” – genialna opowieść o wartościach bliskich

Brzuch nagle zaczął boleć. Potem wszystko jakoś bardzo szybko się działo, wezwano karetkę, zbadano, odwieźli. Mąż, zdezorientowany, pojechał za nią do szpitala. Początkowo go odesłano, dowiedział się, że żonę zabrali na operację. Poradzono mu wrócić do domu. A potem zadzwonić.

Wrócił do mieszkania: cicho. Rzeczy porozrzucane. Kubek z zimnym herbatnikiem. Przede wszystkim, przez cały czas, przez ostatni czas, ciągle kłócił się z żoną.

Brakowało pieniędzy. A ona trwoniła pieniądze, kupowała zbyt wiele produktów. Wczoraj kupiła pudełko truskawek. Małe, za dużo pieniędzy. Płaciła szalonymi pieniędzmi za sztuczne jagody! No, jakie mogą być truskawki zimą, powiedzmy na miłość boską! Przecież nie są miliarderami.

Kupiła również krem. Oto słoik stoi obok lustra. Zbyt drogi również. On burczał i przeklinał.

Na kuchence zupa. Ile razy mówił, że nie trzeba gotować tyle. Kto to zje, przecież żyją we dwoje! Do dzisiaj żyli we dwoje, tak.

Usiadł do komputera. Nie chciał myśleć o niczym; ale natychmiast pojawiła się reklama kurortu. Chciała na kurort, nad morze. To bardzo droga przyjemność, powiedział tak. Bezmyślne marnotrawstwo, gdy trzeba płacić kredyt hipoteczny i rozbudowywać mieszkanie. Zamienić “dwójkę” na “trójkę”. A do fundamentu trzeba wykopać dołek, zbudować dom. Czas wymienić samochód …

I nie tylko to. Zbyt długo zajmowała łazienkę. On był zły. Kłócili się. A teraz – wanna jest wolna. I w łóżku można położyć się nawet poprzek. Nikt nie przeszkodzi, nie będzie zdejmować kocyka.

I można palić w mieszkaniu. Nikt nie krzyknie: “Zeszalałeś! Przestań!”. Można pić piwo. Ile się zmieści. I oglądać piłkę nożną albo debaty polityczne.

A na sofie leży jej szlafrok z wyhaftowanym misiem. Zgnieciony pośpiechem; przebrnęła przez siłę. Rozprostował szlafrok, złożył i zaczął płakać jak trzyletnie dziecko. Bo nikomu nie potrzebno. Jedenemu jest źle. Nie do zniesienia samemu w domu, gdzie żyli razem, we dwoje. Po co on się denerwował? Po co oszczędzał na drobiazgach? Przykleił się do tej truskawki jak jakiś tarantula. Może to była ostatnia radość dla człowieka?

Tak płakał sam, wycierając łzy szlafrokiem. Bo od szlafroka pachniała żona.

A potem zadzwonił i dowiedział się, że wszystko poszło dobrze. Dobrze. I poszedł do samochodu jak szalony. Po truskawkę pojechał i kupił od razu pięć kilogramów. Wiele przeźroczystych pudełek z drogimi i niezbyt smacznymi jagodami. Ale i tak miały lekki posmak truskawkowy. Posmak.

Cała sala jadła truskawki i wszyscy chwalili. Żonie na razie nie wolno. Rozdawał jagody i siedział obok łóżka żony. Szczęśliwy. Szczęśliwy, jak wszyscy, którzy zdołali zachować to, co niemal stracili.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *