Zawsze krytykowałam swoje przyjaciółki, gdy wtrącały się w życie swoich dzieci. Dzieci zazwyczaj są dorosłe i mają swoje rodziny. Zawsze uważałam, że jeśli będą potrzebować porady, to dzieci same przyjdą i zapytają. Ale sama postąpiłam inaczej.
Moja córka wyszła za mąż wcześnie. Miała zaledwie 20 lat. Wyszła za swojego kolegę z uczelni. Mi się nie spodobał, taki przebiegły, nawet to widać po oczach. Ale moja córka go pokochała, a ja nie stawiałam oporu.
Zorganizowano wesele i młoda para zaczęła budować swoją rodzinę.
Pomagaliśmy dzieciom: kupiliśmy im małe jednopokojowe mieszkanie, aby nie tracili pieniędzy na wynajem. Mąż znalazł zięciowi dobrą pracę z godnym wynagrodzeniem.
Pierwsze 10 lat było całkiem dobrze. Urodziły im się piękne dzieci. Zięć zaczął awansować zawodowo. Sprzedali swoje pierwsze mieszkanie i kupili większe.
Ale nagle zięć się zmienił. Zaczął oskarżać córkę, że nic nie robi dla ich rodziny, a tylko na nim siedzi. Stał się niezadowolony z niej, czepiał się różnych drobiazgów, aż do tego, że barszcz był mu za mało czerwony.
Odmawiał pomocy przy dzieciach, mówiąc, że to “kobiece” sprawy. Córka zaczęła chorować na oczach, w jej oczach zabrakło blasku szczęścia.
A niedawno byłem świadkiem, jak mój zięć siedział z jakąś panią w kawiarni, miło trzymali się za ręce, a na stole stał piękny bukiet kwiatów. Zięć mnie zauważył, ale udawał, że mnie nie zna.
Cały wieczór spędziłam we łzach, zastanawiając się, co mam zrobić, gdy usłyszałam dzwonek przy drzwiach. Przyszła moja córka, z dziećmi. Powiedziała, że on się upił i podniósł na nią rękę. Wtedy opowiedziałam jej o sytuacji w kawiarni, o tym, co zobaczyłam z zięciem i inną dziewczyną.
Dodatkowo poradziłam córce, aby się rozwiodła. Córka się rozwiodła, a teraz były zięć i jego rodzina mnie nienawidzą i obwiniają mnie za zniszczenie tak mocnej rodziny. Teraz ciągle dzwonią do mnie, obwiniając mnie za wszystkie nieszczęścia. W końcu mój mąż sprawił, że zięć stracił pracę i teraz nie ma szans na dobre miejsce!
Podsłuchałem, jak moja żona rozmawiała z mamą na balkonie. Rezultat: rozwód następnego dnia.
Odpoczywaliśmy tam około dwóch tygodni. Wszystko było po prostu doskonałe. Ale wieczorem, przed dniem wyjazdu, postanowiliśmy upiec szaszłyki i po prostu posiedzieć w domu, zrelaksować się przed wyjazdem.
Wszyscy trochę wypili, ale moja żona już tak się rozpierała. Pijała jakby za dziesięć osób.
Podsumowując, pod koniec wieczoru kompletnie nie rozumiała, co robi.
No dobrze. Położyłem się spać z ojcem, ale nie mogłem zasnąć. Ciągle się przewracałem, raz plecy się spociły, raz nogi swędziały. Aby się trochę rozerwać, postanowiłem pójść na kuchnię napić się herbaty, a na zegarze było już 2 nad ranem.
I tutaj widzę, że moja żona stoi z matką i rozmawia na balkonie. Postanowiłem trochę podsłuchać, o czym tak interesująco rozmawiają. Zwłaszcza o tak późnej porze. Z ich rozmowy byłem w pełnym szoku.
Żona płacząc zwierzała się matce, że gdy wyjeżdżałem z przyjaciółmi na ryby, to do jej domu wszedł kolega ze szkoły, w którym była zakochana praktycznie przez całe życie. I w ogóle wszystko skończyło się tak, że zdradziła mnie.
Natychmiast wszedłem do nich na balkon i powiedziałem, że jutro się rozwodzimy. Nie chciałem robić sceny, po prostu się spakowałem i odjechałem. Całą noc, gdy mój telefon nie milkł, co chwilę migały wiadomości o nieodebranych połączeniach i tam było napisane “Kochanie”.
Postawiłem telefon na tryb wibracji. Nie chciało mi się już myśleć o niczym w tamtym dniu.
Tak bywa w życiu. Kochasz, kochasz, a potem pewnego dnia dowiadujesz się, że twoja miłość wcale nie jest twoja.