Znajoma opowiedziała, że obecny rok zniszczył jej rodzinę, a główną przyczyną uważa zmęczenie życiem na “dwie zmiany” i brak chęci męża do pomocy. Mąż nie potrafił zrozumieć, jak żona zawsze radziła sobie z wszystkim, a teraz nie tylko tego nie robi, ale jeszcze się oburza.
Wiesz, zrozumiałam: kobieta od razu, bez słowa, zrzuca na siebie takie nie do zniesienia brzemię, a potem, gdy już nie ma sił i zdrowia, próbuje coś zmienić, a to czasem jest niemożliwe. W rodzinie tak ustaliło się, mąż się przyzwyczaił i kropka. Tak to u nas wygląda przez te 10 lat.
Wyszłam za mąż i prawie od razu urodziłam syna, przez długie trzy lata siedziałam na urlopie macierzyńskim, zrozumiałe, całe życie domowe było na mnie. Potem poszłam do pracy, ale obowiązki domowe, problemy z synem (zdrowotne), przedszkole, zajęcia pozostały na mnie.
Nie, nie mogę powiedzieć, że mąż nie brał udziału. Oczywiście, zabierał z przedszkola, jeśli zdążył. Chodził z synem do teatru. Ale to wszystko były pojedyncze akcje, bo on ma pracę, on się męczy. A ja wtedy?
Dla dobrego męża żona chodzi do pracy, aby pokazać suknie, dla złego – karmić rodzinę. A ja mam drugą opcję, bez mojej pensji – nie da rady, więc muszę się angażować w pracę.
W ciągu ostatnich dwóch lat przemieniłam się z żebraczki w kłótliwą staruszkę, zawsze “pomóż, pomóż”. Ale on wraca z pracy – na kanapę lub do komputera i kropka. On się zmęczył. A ja z pracy – do kuchni, do lekcji, a od niedawna także do chorej mamy.
Tak, nasze pokolenie słusznie nazywają “kanapkami”, przeczytałam gdzieś. Z jednej strony – dzieci, mąż, z drugiej – rodzice. I jeszcze szef w pracy. I wszystkim musisz sprostać.
Może wszystko by tak trwało dalej, ale obecny rok wprowadził zmiany. Mąż ma mniej zamówień, zajmuje się meblami. Przychodzi do domu wcześniej, pieniądze są o połowę mniejsze. U mnie w pracy praktycznie nic się nie zmieniło.
Dla mnie praktycznie nic się nie zmieniło: biegnę z pracy – do mamy załatwić, potem do domu, a tam kuchnia i lekcje. A mąż – gra w komputer, odpoczywa. A ja już zdrowia nie mam. A nikt tego nie chce zauważyć. Postanowiłam przeprowadzić się do matki, aby nie męczyć się tam i tu, tak będzie łatwiej.
Ale z zewnątrz widać tak: żona taka-owaka postanowiła się rozstać z mężem, bo pensja męża stała się o połowę niższa. To tak mi powiedzieli niektórzy. Ale nie osądzajcie. Sprawa nie dotyczy pensji, a obojętności, dlatego chciałam się tu wygadać! Po co taka miłość? Nie wiem, czy zrozumie, czy wrócimy, czy też lenistwo go zwycięży”.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.