Po rozwodzie z mężem, relacje z teściową ustały. A oto po trzech latach zadzwoniła

Mam 38 lat, moje życie osobiste nie układa się. I wiecie, zupełnie się z tego nie smucę. Jak mówią, co się nie robi, to na lepsze. Mam syna, urodziłam go trochę późno, ale miałam już wszystko, by zapewnić dziecku to, co niezbędne w życiu.

Rozstałam się z mężem, gdy syn miał zaledwie 2 lata. Powodem było jego zbyt otwarte podejście do poznawania ciał kobiecych. Ale co ja wymyślam, zdradzał mnie, a do tego ciągle siedział mi na karku, nie pracując. Miałam dość takiego pasożyta. Wzięłam i wyrzuciłam go.

Czy trzeba mówić, że stałam się najgorszym człowiekiem dla teściowej, a także dla wszystkich krewnych? Rozmowy o tym, że to niestosowne traktowanie kobiety, nie miały na nią żadnego wpływu. Powiedziała, że skoro tak robił, to zasłużył. Mało mułości i czułości mu dawała. No co, skoro pracuję na dwóch etatach, ciągle myśląc, jak utrzymać rodzinę, a jeszcze dziecko na mnie. On, zresztą, nawet w domu nie pomagał.

W ogóle, jak tylko się rozwiedliśmy, przestaliśmy istnieć zarówno dla syna, jak i dla jego matki. Przez trzy lata nie słyszałam od nich żadnych wieści, choć komunikowanie się nie było zakazane.

I oto po trzech latach dzwoni do mnie teściowa. Nie wiem, skąd wzięła mój numer telefonu, ale jednak go znalazła. Mówi mi, że strasznie tęskni za wnukiem. Chce przyjechać, zobaczyć. Ja odpowiadam, że nie ma problemu, niech przyjeżdża za tydzień. Ale ona w końcu nie przyjechała. Potem miesiąc milczała.

Znowu dzwoni – znowu opowiada, że tęskni. Chce przyjechać, przynieść prezenty. No to się zgadzam, ustalamy dzień. Myślicie, że przyjechała? Nie. I znowu cisza, ale już dwa miesiące.

Potem znowu dzwoni i znowu to samo. Bardzo mnie to śmieszyło. No po co tak robić w ogóle? No dobrze, zgadzam się znowu, żeby przyjechała. I znowu cisza, nie przyjechała.

No a po trzech miesiącach pisze mi w mediach społecznościowych, że na pewno przyjedzie na moje urodziny. Czekaliśmy na nią, czekaliśmy, ale nawet na urodziny się nie pojawiła. A gdy zobaczyła zdjęcie syna na moich mediach społecznościowych, to jeszcze mnie obarczyła winą. Powiedziała, że nie przyjechała, bo jej nie zaprosiłam. No proszę, jaki zwrot. A ja myślę – po co było tak postępować? Drwiła sobie, czy co?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *