Nie spodziewałam się od własnej córki takiej nieczułości, czy nawet nie wiem, jak to poprawnie nazwać.
Córka zawsze była ulubioną wnuczką babci, którą starała się rozpieszczać na wszelkie możliwe sposoby. Siedziała z nią, bawiła się, obdarowywała prezentami, chodziła na różne występy.
Chociaż nie przepadam za moją teściową, to nie mogę nie przyznać, że z niej wyszła wspaniała babcia.
Teściowa zawsze była po stronie wnuczki, by coś się nie stało. Zawsze ją osłaniała, broniła jej interesów, nawet przed zasłużoną karą.
I córka odpowiadała babci tym samym, ale tylko do czasu, gdy nie stała się nastolatką. Potem traktowała już starania babci jako coś oczywistego.
Córka mogła coś przeskrobać, powiedzieć coś nie tak, a potem przeprosić dopiero po tym, jak dostała ode mnie czy od taty reprymendę. Babcia nigdy niczego takiego nie wymagała od niej.
Po ukończeniu szkoły córka dostała od babci oszałamiający prezent – teściowa kupiła wnuczce mieszkanie.
Wszyscy byli w szoku, bo to bardzo drogi prezent, nikt nie mógł nawet pomyśleć, że teściowa zdecyduje się tak powitać ukochaną wnuczkę.
W ciągu tygodnia córka z babcią załatwiły formalności związane z przeniesieniem własności, ł i w wieku osiemnastu lat stała się właścicielką własnej przestrzeni życiowej/
Oczywiście, przy remoncie pomagaliśmy ja i mąż. Więc nasz wkład istnieje, ale u teściowej jest bardziej imponujący.
A jeśli dodać, że potem na każde święto obdarowywała wnuczkę nową kanapą, pralką, kompletem kuchennym, to tutaj już nie ma o czym mówić.
Córce jest już dwadzieścia pięć lat, dawno mieszka we własnym mieszkaniu, i niedawno ustalili termin ślubu z narzeczonym.
Moralnie byliśmy przygotowani na taki przebieg wydarzeń, bo w końcu są razem od dłuższego czasu, a wiek już sprzyja zakładaniu rodziny i mając wnuki, jeśli szczerze.
Wiadomość o tym, że zdecydowali się wziąć ślub, ucieszyła nas. Ja i mąż postanowiliśmy wziąć udział w przygotowaniach do ślubu.
Dostaliśmy zadanie znalezienia restauracji, gdzie będziemy świętować, omówienie menu, różne drobnostki związane z tą częścią święta.
Chciałam zamówić zaproszenia, żeby uprościć rozkładanie gości, więc poprosiłam córkę o listę zaproszonych. I nie od razu zrozumiałam, co mnie zbiło z tropu.
Trzy razy przeczytałam listę, zanim zdałam sobie sprawę – na tej liście nie ma imienia mojej teściowej. Pomyślałam, że córka po prostu się pomyliła, nie wpisała, ale postanowiłam się upewnić.
– Ach, tak, babci nie chcę zapraszać. Po co jej tutaj? Będzie płakać i smarkać. – skrzywiła się córka.
Ale, po pierwsze, to członek rodziny, po drugie, córka powinna być jej wdzięczna. Co za lekceważenie?
Powiedziałam córce, że albo ona zaprasza babcię, która całe życie jej pomagała i nawet mieszkanie podarowała, albo na tym weselu też nas z tatusiem nie będzie.
– Nie rób mi warunków, kto będzie na moim weselu! – zaczęła oburzać się córka.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.