Bardzo wstyd mi za to, że kompletnie nie kocham swojego syna. Ale on jest tak bardzo podobny do swojego ojca

Mój syn, Władysław, niedługo skończy cztery lata. Chodzi do przedszkola, jest bystry, sprawny, artystyczny, jego wychowawczyni jest zachwycona nim, główne role na uroczystościach są nasze, ale te wszystkie osiągnięcia syna zostawiają mnie zupełnie obojętną, z jednego prostego powodu – nie kocham go.

Prawdopodobnie słuchanie takich słów od matki jest straszne, ale to prawda, którą staram się ukryć przed wszystkimi w miarę możliwości, przede wszystkim przed synem. Nie wiem, jak skutecznie mi to idzie, ale mam wrażenie, że synek zaczyna rozumieć moje chłodzenie do niego. Na zewnątrz wszystko wydaje się w porządku, rozmawiamy, chodzimy do sklepów wybierać zabawki, uczymy wierszyków, słów ról, uprawiamy sport. Wszystko to robię na siłę, zmuszając siebie. W rezultacie brakuje tej ciepłoty i szczerości, które są takie ważne dla dzieci.

Doskonale rozumiem przyczynę mojej niechęci do Władysława (zawsze tak go nazywam). Syn jest bardzo podobny do swojego taty, zarówno pod względem wyglądu, jak i charakteru. Jeszcze nie wie o tym, nie wie też, gdzie jest jego tata. Pyta o to rzadko, i staram się unikać bezpośredniej odpowiedzi.

A tata nie jest aż tak daleko, mieszka w naszym mieście, żyje dobrze, kieruje solidną firmą i zupełnie nie chce interesować się naszymi sprawami.

Byliśmy małżeństwem nieco ponad rok. W tym czasie zdążyłam zajść w ciążę, urodzić syna, tego samego dziedzica, jak bardzo chciał mąż. Mąż był nieoficjalny, żyliśmy bez ślubu, a ja do tego podchodziłam spokojnie, rozumiejąc, że żaden stempel w paszporcie nikogo jeszcze nie powstrzymał przed rozwodem. Teraz myślę inaczej, ponieważ stempel nakłada na oboje małżonków pewne zobowiązania, przynajmniej materialne. A nasza “wolność” uwolniła ukochanego, jak sądziłam, mężczyznę od wszystkich tych problemów.

Ciąża nie była dla mnie łatwa, przez połowę dziewięciu miesięcy musiałam leżeć na oddziale położniczym, a o małżeńskich obowiązkach lekarz zakazał mi nawet myślenia, więc mąż nie rozmawiał ze mną przez ten cały czas jako mężczyzna. Zamiast tego znalazł sobie alternatywę dla naszej rozmowy. Dowiedziałam się o tym nie od razu, gdy synowi było cztery miesiące. Wtedy skończyli mnie całkowicie z szpitala, gdzie rekonwalescowałam po porodzie, raz na oddziale, raz na leczeniu ambulatoryjnym. Przez ten czas dziecko było na barkach moich rodziców, tata w ogóle się nimi nie interesował, powołując się na ogromne zajęcia biznesem. Prawda, nie odmawiał mi w kwestii finansowej, pokrywał wszystkie wydatki, wrzucał przyzwoite sumy na konto i zapewniał rodziców wszystkim, co było potrzebne dla dziecka.

W dniu mojego wypisu spokojnie poinformował mnie, że bardzo cieszy się moim powrotem do zdrowia, teraz zrzeka się wszystkich obowiązków męża i taty, bo zakochał się w innej kobiecie, z którą spotyka się od samego początku mojej ciąży. Mówił o tym, jak gdyby chodziło nie o to, że porzuca nas z synem nieprzyjemnością losu, ale o wymianę telefonu na nowy…

Patrząc na zupełnie obojętne oczy taty Władysława, zrozumiałam, że próżne jest oczekiwanie od niego czegokolwiek, człowiek znajduje się w zupełnie innej płaszczyźnie moralnej. Mój konkubent odszedł, a ja z każdym dniem rosła moja niechęć do niego.

Władysław dorastał, rysy twarzy się zmieniały, to po prostu kserokopia taty. A kiedy chłopcu było około roku, zdałam sobie sprawę, że utożsamiam go z byłym mężem w stu procentach, przenosząc podświadomie winę dorosłego mężczyzny przed moimi oczami na niewinnego malucha. Miałam nadzieję, że uczucia matczyne przeważą, ale nie, wszystko tylko się pogłębia.

Nie wiem, co z tym zrobić. Radziłam się mamy, zaleciła pójście do psychologa, ale już teraz wiem, co powie mi jakiś teoretyk — postaraj się zapomnieć, postaraj się pokochać, postaraj się nie myśleć, i tak dalej, bzdury.

Najmniej chciałabym, aby syn dorósł do takiego, jak jego ojciec, a przy moim stosunku do niego jest to całkiem realne. Bez mojej miłości jego dusza będzie pusta i obojętna, a jeśli w jego życiu zdarzy się sytuacja, taka jak u mnie, na pewno tak samo, jak jego ojciec, odwróci się i odejdzie od kobiety, nie zobowiązując się żadnymi troskami.

Bardzo chciałabym przełamać te stereotypy, ale na razie mi to nie wychodzi…

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *