Moja córka zachowuje się bardzo dziwnie. I to nawet starając się dobrać adekwatne słowa, aby nie przeklinać.
Sprawa polega na tym, że Katarzyna zawsze marzyła o dużej rodzinie. W wieku 22 lat wyszła za mąż, co dla mnie nie było niespodzianką. W ogóle myślałam, że od razu po szkole zabierze się za swoje.
Pół roku po ślubie córka zachodzi w ciążę. Dosłownie promieniała ze szczęścia i przygotowywała się do tego ważnego wydarzenia. Cieszyła mnie jej podejście do macierzyństwa. Rozumiałam, że dla niej to przemyślany krok, a nie impulsywne rozstrzygnięcie. Natychmiast poszła do lekarza, przeszła wszystkie badania i oddała różne próby. Ogólnie rzecz biorąc, wydawało się, że córka będzie doskonałą mamą.
Pierwsze dni po narodzinach dziecka Katarzyna naprawdę zachowywała się jak troskliwa i kochająca mama. Ale widać było, że jej trudno. Jednak radziła sobie sama, nawet nikomu nie oddała dziecka na ręce. Wszyscy wokół rozczulali się, gdy widzieli, jak opiekuje się maluchem.
Gdy wnuczek skończył cztery lata, z tej idylli nie zostało już nic. Wydawało się, że córka po prostu wypaliła się. Mąż i ja zaczęliśmy częściej zabierać wnuczka do siebie, a pewnego dnia nawet wypuściliśmy Katarzynę z mężem na wakacje nad morzem bez dziecka. Chcieliśmy, żeby odpoczęli.
Po dwóch tygodniach córka wróciła bez nastroju. Otóż, czas zleciał zbyt szybko. Co prawda, syna wcale nie zatęskniła. Katarzyna zachowywała się tak, jakby był obcym irytującym dzieckiem.
Ale z tej podróży córka przywiozła niespodziankę. Po miesiącu dowiedzieliśmy się, że w naszej rodzinie znów będzie przyrost. Po tej nowinie syn całkowicie odsunął się na drugi plan. Córka przygotowywała się do narodzin dziewczynki i zupełnie oddzieliła się od obowiązków rodzicielskich. Dziecko pozostawało zawsze u nas.
— On mnie wkurza! Charakter po prostu okropny! Jeszcze i cham! — mówiła o swoim dziecku córka.
A kto go takim zrobił? Matczyne obojętności! Gdyby tylko bardziej poświęcała uwagę dziecku, nic by się takiego nie wydarzyło. Przecież ona w ogóle nie chciała spędzać czasu z synem. Chłopiec rośnieł sam, a od matki słyszał tylko “odejdź” i “oddal się”.
Po narodzeniu wnuczki córka znowu zanurzyła się w macierzyńskim uniesieniu. Szemrała, pieszczotała, bawiła się. Tylko wszystko to nie obejmowało starszego dziecka.
Żeby wnuk nie czuł się niepotrzebny, zabieraliśmy go do siebie. Chcieliśmy jakoś zrekompensować brak rodzicielskiej uwagi. Córka myślała tylko o młodszym dziecku, a zięć pracował.
Gdy wnuczka podrosła, Katarzyna ochłonęła także w stosunku do niej. Mówiła jej te same frazy, co starszemu synowi. Czyli wychodzi na to, że moja córka kocha tylko małe dzieci. Dopóki śpią i jedzą, jest doskonałą mamą, ale kiedy zaczynają okazywać swoje “ja”, od razu pojawiają się problemy.
Teraz młodsza wnuczka idzie do pierwszej klasy, a wnuk do trzeciej. Niedawno córka znowu ogłosiła swoją ciążę. I rozumiem, że to będzie powtórzenie historii. Rozmawianie z nią jest bezsensowne, bo nie nawiąże kontaktu.
Zięć już nawet myśli o rozwodzie. Zauważył to samo, co ja. Ostatnia nadzieja, że córka opamięta się i ocali rodzinę. W tym przypadku jestem po stronie zięcia, bo Katarzyna myli bieguny. Przecież ona nie będzie rodziła dziecka za każdym razem, żeby okazać swoją macierzyńską miłość. Nawet dorosłe dzieci potrzebują uwagi i opieki matki.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.