Mój ukochany uciekł, gdy mój syn miał pół roku. Bardzo się tym nie zmartwiłam, bo nasze relacje były po prostu okropne. Moi rodzice pomagali mi wychowywać dziecko. Niemniej jednak nie poddawałam się, pracowałam i wierzyłam, że spotkam kiedyś prawdziwego mężczyznę.
Wkrótce znalazłam tego właściwego. Wiedział, że mam syna. Zareagował zupełnie spokojnie i oznajmił, że mój syn nie stanowi przeszkody dla naszego związku.
Przez dwa miesiące spotykaliśmy się, a potem zaproponował wspólne mieszkanie. Chciał poważnego związku, więc nie odkładał życia na później. Oczywiście się zgodziłam.
Synowi wtedy było półtora roku. Oczywiście, byłam na urlopie macierzyńskim i poświęcałam mu dużo uwagi. Syn był bardzo aktywny i ciekawski, więc trzeba było na niego uważać jak na zając. Nie zawsze udawało mi się wszystko ogarnąć, bo pracowałam też zdalnie.
Zdarzyło się, że syn zepsuł tapetę w mieszkaniu mojego partnera. On tylko się uśmiechnął. Myślałam, że był na to gotowy, więc podchodził spokojnie.
Syn dalej robił psikusy. Raz przewrócił wazon, innym razem popisał pilotem. Za każdym razem przepraszałam i starałam się naprawić szkody. Nie słyszałam żadnych zarzutów w moją stronę.
Wtedy mieliśmy po prostu idealny związek. Wszystko układało się doskonale. Opieką nad synem zajmowałam się sama, od partnera nie brałam pieniędzy. On sam przejawiał inicjatywę i kupował coś dla syna. Starał się uczestniczyć w procesie wychowawczym i zachowywał się jak ojciec. Ogólnie rzecz biorąc, nic nie zapowiadało kłopotów.
Kiedy wszystko się popsuło, nie zauważyłam. Wkrótce mąż zaczął okazywać agresję wobec mojego syna. Po kilku miesiącach jego apatia skierowała się także na mnie. Irytowało go wszystko. Zrozumiałam, o co chodzi – mężczyznę drażniło obce dziecko w jego domu.
Wkrótce zaczął opowiadać mi, ile wydał pieniędzy na mojego syna, naprawiając jego błędy. I nie miało znaczenia, że prawie wszystko rekompensowałam. Mąż jakby mnie nie słyszał. Kontynuował krytykowanie każdego mojego działania i atakowanie syna. Skandale w naszym domu stawały się powszechne.
Miałam tego dość. Postanowiłam odejść. Obecnie mieszkam u rodziców, ale mam nadzieję, że wkrótce rozwiążę kwestię mieszkania. Wynajmowanie mieszkania nie jest problemem, ale chcę od razu wziąć kredyt hipoteczny.
A co zrobił mój mężczyzna? Napisał SMS-a:
“Przepraszam. Nie jesteś winna niczemu, po prostu nigdy nie byłem w stanie polubić twojego syna. Wygląda na to, że ojcostwo nie dla mnie. Bądźcie szczęśliwi.”
Nie odpowiedziałam i postawiłam kropkę w tej relacji.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.