Siedziałam w kolejce w szpitalu i zaczęłam rozmawiać z dość interesującą kobietą. Teraz miała 70 lat. Wyglądała schludnie, zadbana. Wcale nie jak starsza pani.
Świadomie postanowiła zrobić karierę i żyć pełnią życia dla siebie. Po raz pierwszy wyszła za mąż w wieku 20 lat.
Jej mąż do 30. roku życia nie nalegał na dzieci. Potem, gdy zaczął rozmawiać o potomstwie, ona się z nim rozwiodła. Anna, bo tak nazywała się ta kobieta, zdążyła zbudować karierę, objechać cały świat, ubierać się w butikach we Francji.
Gdy miała 60 lat, jej drugi mąż odszedł z życia. A Anna została sama. Teraz chodzi na zajęcia z śpiewu i tańca, zaczęła uprawiać nordic walking. Aktywnie dba o swoje zdrowie.
Zapytałam ją: – Czy mimo wszystko nie żałujesz, że nie miałaś dzieci? Nie byłoby teraz lepiej, gdybyś nie była sama w starości? – Wiesz, kochana, nie, nie żałuję.
Bo wszystkie moje przyjaciółki mają dzieci. I wiesz co? Teraz są same. Ale, w przeciwieństwie do nich, ja przynajmniej mogę opłacić sobie osobę, która przyniesie mi produkty i szklankę wody, gdy choruję.
A o nich nawet własne dzieci nie troszczą się. Czy zgadzasz się z Anną?