Popełniłam ogromny błąd, kiedy zgodziłam się zamieszkać z matką mojego męża

Jestem mężatką od nieco ponad roku. Zawsze miałam świetne relacje z rodzicami mojego męża. Jego ojciec często jest w pracy i bardzo rzadko bywa w domu. A z jego mamą zazwyczaj spotykaliśmy się okresowo na filiżance kawy.

Pamiętam pierwsze spotkanie z moją przyszłą teściową. Założyłam najlepszą sukienkę i starałam się zrobić dobre wrażenie. Uśmiechałam się, pokazywałam dobre maniery, oferowałam mamie mojego męża pomoc w kuchni i tak dalej. Krótko mówiąc, praktycznie brała udział w konkursie ślubnym.

Od tamtej pory prawdopodobnie traktowała mnie dobrze. Nigdy nie mieliśmy żadnych nieporozumień ani konfliktów.

A potem mieliśmy z mężem problemy mieszkaniowe. Kupiliśmy mieszkanie z kredytem hipotecznym, ale deweloperzy spóźniali się z ukończeniem budynku. Nasze plany przeprowadzki do nowego mieszkania okazały się niewypałem. Wcześniej mieszkaliśmy w wynajętym mieszkaniu, za które mogliśmy z łatwością zapłacić. Ale jednoczesne wydawanie pieniędzy na czynsz i kredyt hipoteczny stało się kosztowne.

Wszyscy zastanawialiśmy się, jak rozwiązać ten problem jak najmniejszym kosztem. W trakcie tego procesu mój mąż powiedział o wszystkim swojej matce. I wtedy, całkiem niespodziewanie, zaproponowała nam, żebyśmy z nią zamieszkali. Powiedziała, że mieszkanie jest do naszej całkowitej dyspozycji. Ojciec mojego męża nadal za granicą, a ona nam nie będzie przeszkadzać. Tak samo, jak i my jej.

Nie byłam zachwycona tym pomysłem. W końcu to dom rodziców mojego męża. Trudno czuć się tam wolnym, jak w domu. A musieliśmy tam mieszkać co najmniej pół roku. Ale nie było wyjścia. Nie mieliśmy się do kogo zwrócić o pomoc, więc wkrótce zamieszkaliśmy z matką mojego męża.

Problemy zaczęły się od razu. I nie były to typowe konflikty z serii “dwie gospodynie domowe nie mogą się dogadać w jednej kuchni”. Ja w ogóle nie lubiłam gotować, a mój mąż był przyzwyczajony do jedzenia w stołówce w pracy. Często też zamawialiśmy jedzenie do domu. W tym sensie moja teściowa miała całkowitą wolną rękę, ponieważ była jedyną gospodynią w kuchni.

Ale natychmiast zaczęłam odczuwać presję i kontrolę. Pewnego dnia, kilka tygodni po przeprowadzce, zostałam do późna w kawiarni z koleżankami i wróciłam do domu po północy. Mój mąż dokładnie wiedział, gdzie jestem i nie miał nic przeciwko.

Jednak, jak się później dowiedziałam, następnego ranka moja teściowa poskarżyła się swojemu synowi na to, jak późno wróciłam z imprezy. Kiedy wróciłam do domu, głośno trzasnęłam drzwiami i obudziłam ją. A potem nie mogła zasnąć prawie do rana.

To oczywiście nie był jedyny powód do wytykania mi mojego złego zachowania. Czepiała się każdej drobnostki. Moja odzież wierzchnia nie była na właściwym miejscu. Albo niewłaściwie używałam żelazka i, tak naprawdę, mogłam je spalić. Albo za długo czytałam w nocy – nie można zużywać tyle prądu.

Czułam już, że stopniowo staję się coraz bardziej poirytowany. Konflikt był już nieunikniony.

Pewnej niedzieli teściowa zaplanowała generalne sprzątanie. Pomogłam jej na tyle, na ile mogłam, a potem przeprosiłam i powiedziałam, że muszę popracować przy komputerze. Naprawdę miałam pilny raport do skończenia, mimo że była niedziela.

Kilka godzin później skończyłam i położyłam się na łóżku w pokoju, który przydzielono mi i mojemu mężowi. Kilka minut później weszła moja teściowa.

– Dlaczego tu leżysz? Myślałam, że pracujesz! Jest dużo do zrobienia, sama nie dam rady. Chodź i mi pomóż – powiedziała rozkazującym tonem.

W milczeniu byłam posłuszna, ale wieczorem opowiedziałam wszystko mężowi.

– Nie mogę już tego znieść, wiesz? Czuję się, jakby trwał konkurs na pannę młodą! Co chwilę muszę coś udawać! Chcę po prostu poczuć się jak w domu.

Mój mąż próbował mi zaprzeczyć, ponieważ wcale nie chciał rozwiązać tego problemu. Postawiłam mu jednak ultimatum: albo przeprowadzamy się do wynajętego mieszkania, albo wyprowadzam się sama i mieszkamy osobno.

Dobrze, że mąż nie angażował się w dalszą konfrontację ze mną. Aby uniknąć ostatecznej kłótni z teściową, znaleźliśmy mieszkanie i wkrótce się wprowadziliśmy.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *