Na jubileusz nie zaprosiłam gości. Teraz krewni ze mną nie rozmawiają

Za dwa tygodnie skończę 60 lat. I chociaż przyjaciele i krewni bardzo oczekiwali świętowania jubileuszu, postanowiłam w ogóle nie obchodzić tej daty. W rezultacie połowa z nich mnie nie zrozumiała, obraziła się i teraz nie podejście do dialogu.

Takie zachowanie zdziwia mnie i trochę smuci. To przecież mój dzień urodzin, i to ja decyduję, czy będzie obchodzone świętowanie jubileuszu i czy zapraszać gości.

Mimo że część bliskich zareagowała negatywnie, byli tacy, którzy podchodzili do mojej decyzji z zrozumieniem. Szczerze zapytali, dlaczego postanowiłam nie świętować swoich 60. urodzin. I szczerze wszystko im opowiedziałam.

Po pierwsze, nie mam w ogóle ochoty na sprzątanie domu. Bo zwykłe porządki to za mało. Na takie wydarzenie trzeba się specjalnie przygotować, posprzątać mieszkanie do błysku. Kiedy jesteś młody, masz dużo siły i entuzjazmu do takich sztuczek. Ale z wiekiem troski domowe pochłaniają znacznie więcej energii.

Po drugie, po odejściu gości trzeba też posprzątać. I zazwyczaj drugie sprzątanie jest jeszcze bardziej męczące. Znowu trzeba odkurzać, układać rzeczy na swoje miejsce, a oczywiście myć góry naczyń.

I jeśli przed świętowaniem sprzątasz mieszkanie tylko dla siebie, w tym przypadku musisz porządkować po wszystkich zaproszonych. A na jubileuszu, zwykle zbiera się dużo ludzi.

W naszej kulturze na święta przyjęło się nakrywać bardzo obfite stoły. Zawsze musi być dużo różnych mięsnych dań, przekąsek i deserów. No, i nie zapominajmy o sałatach i dodatkach.

Zazwyczaj nikt z chętnych do życzenia solenizantowi nie przyjeżdża wcześniej, aby pomóc. Jednak koneserzy są świetni!

Kiedy cała rodzina, zarówno bliska, jak i daleka, zbiera się przy jednym stole, zaczyna się wybieranie kości. I poruszane są najróżniejsze tematy. Dochodzi do tego, że zaczynają się docinki, dlaczego ktoś jest jeszcze niezamężny lub bezdzietny. Nawet jeśli wina tego nie dotyczy solenizanta.

Wszystkie te nieproszone rady i pouczenia bardzo psują nastrój wszystkim obecnym. Wielu zaczyna żałować, że w ogóle przyszli na świętowanie. A jubilat czuje się winny.

Szczególnie szczerze mówiąc, ani na chwilę nie żałowałam, że postanowiłam poświęcić ten dzień tylko sobie. No i w ogóle uważam, że dzień urodzin to bardzo osobiste święto. I wcale nie trzeba obrażać solenizanta, jeśli nagle nie ma ochoty zapraszać gości.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *