Prawdę mówiąc, nie mogę zrozumieć, dlaczego mój mąż stał się taki chciwy. Kiedy wyszłam za mąż za Adama, był hojnym i życzliwym człowiekiem.
Jeszcze zanim się pobraliśmy, sama pracowałam w dobrze płatnej pracy i nigdy sobie niczego nie odmawiałam. Mogłam pojechać na wakacje do dość drogiego kurortu lub sanatorium i zaoszczędzić trochę pieniędzy na moją dobrą przyszłość.
Mój przyszły mąż również zarabiał całkiem nieźle, więc kiedy zasugerował, żebym po ślubie zrezygnowała z pracy i poświęciła więcej uwagi rodzinie i domowi.
Postanowiłam więc, że zarobki mojego męża będą wystarczające dla nas dwojga, a ja zajmę się tylko aranżacją naszego domu i sposobem, w jaki w nim mieszkamy.
Najpierw Adamowi nie spodobała się sofa, którą kupiłam do naszego salonu, potem narzekał na nowe zasłony w kuchni, chociaż bardzo pasowały do mebli i kafli.
Potem zrozumiałam, że sprawa wcale nie polega na tym, że mój mąż nie lubi mojego gustu. On po prostu jest bardzo skąpy, czego wcześniej zupełnie nie zauważałam albo nie chciałam zauważać.
Na początku pytał mnie, ile pieniędzy potrzebuję i podawał kwotę co do grosza, a potem zaczął prosić, żebym zawsze przynosiła do domu paragony.
Teraz robimy zakupy spożywcze według dobrze zaplanowanego scenariusza: najpierw daję mężowi listę tego, co muszę kupić, potem on podaje mi przybliżoną kwotę pieniędzy, której mogę potrzebować, a następnie sprawdza wszystkie paragony, które przynoszę do domu i bierze ode mnie całą resztę co do grosza, mówiąc, że to jedyny sposób na zaoszczędzenie pieniędzy.
Niektórym może się to wydawać normalną rzeczą, a ludzie mogą mnie nie rozumieć, ale to bardzo utrudnia życie małżeńskie, ponieważ nawet się tego nie spodziewałam.
Teraz muszę dosłownie rozliczać się nawet z produktów higienicznych, które kupuję do domu.
Pewnego dnia, kiedy rozmawiałam z własną matką, powiedziałam jej, jak wygląda moje życie z mężem. A ona od razu po tym zadzwoniła do mojego męża i zaczęła go pouczać.
W tamtym dniu poważnie pokłóciliśmy się z Adamem, bo rozmowa z teściową mu zupełnie nie przypadła do gustu. Od tego czasu mamy stałe kłótnie w domu.
Jak tylko sprawa dotyczy aspektu finansowego, mąż od razu przypomina moją mamę i zaczynamy się sprzeczać.
Moja matka też nie daje mi spokoju.
Teraz dzwoni w nieskończoność i wkurza mnie swoimi instrukcjami, jak mam się zachowywać przy mężu, że tak nie powinno być w naszej rodzinie, że to moja wina, bo sama męża tak nauczyłam i nic mu nie mówię.
Rozumiem, że mój mąż jest na mnie obrażony, a moja mama się o mnie martwi.
Ostatnio zaczęłam myśleć o podjęciu pracy, aby samodzielnie zarabiać na życie i nie prosić Adama za każdym razem o każdy grosz. Najprawdopodobniej to pomoże rozwiązać problem: nie będę musiała prosić męża nawet o najbardziej podstawowe rzeczy, wtedy i on, i ja będziemy się czuć znacznie bardziej komfortowo.
Gdy tylko moja matka usłyszała, że wracam do pracy, gdy mój mąż sam zarabia dobre pieniądze, zaczęła mnie znowu pouczać.
Ona powiedziała: “A co jeśli będziesz miała dziecko? Jak wtedy będziesz żyć z takim chciwym mężem, skoro będzie liczył każdy pieluszkowy wydatek?”
Myśl o tym, że podczas urlopu macierzyńskiego znów będę musiała prosić męża o pieniądze trochę mnie zmartwiła, byłam trochę smutna.
Ale mimo wszystko mogłabym, pracując, zacząć odkładać trochę oszczędności bez wiedzy ukochanego. Chociaż co to za rodzina, gdy trzeba coś ukrywać przed drugą połówką?
Myślę, że dzisiaj, kiedy mój mąż wróci do domu z pracy, spróbuję z nim ponownie porozmawiać i spokojnie rozwiązać wszystkie nasze kwestie związane z pieniędzmi.
Ale nie wiem, co zrobić, jeśli mnie nie zrozumie. Być może moja matka ma rację, ale czy naprawdę warto rozwodzić się z powodu pieniędzy?
Teraz moja matka i mój mąż nie rozmawiają ze sobą, nie mogą znaleźć wspólnego języka z tego powodu.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.