Rodzice mojego męża żyją w małej wsi na uboczu lasu. Około 17-20 lat temu opuścili wieś i znaleźli pracę, wynajmując mieszkanie w mieście. Przez ten czas nie zdołali rozwiązać kwestii swojego własnego mieszkania.
Ich dzieci, mój mąż i jego siostra, są już dorosłe i mają swoje rodziny. Siostra wyszła za mąż za mężczyznę, który posiada dwie kawalerki, i rodzice mojego męża przeprowadzili się do jednej z nich. Jednak przez ten czas nie podjęli żadnych kroków, aby zdobyć swoje własne mieszkanie.
My z mężem mieszkamy w mieszkaniu, które należy do mojej rodziny. Nie planujemy przeprowadzki, ale aktywnie pracujemy nad zakupem własnego lokum. Mąż pokazuje mi ogłoszenia dotyczące nieruchomości, które znajduje w internecie, ale to mnie nie interesuje.
Pewnego razu zapytałam męża, po co nam dom, a on powiedział, że jego rodzice, którzy nie są jeszcze starsi (między 53 a 55 rokiem życia), chcą przeprowadzić się do nas, ponieważ nie mają własnego miejsca do mieszkania. To wydało mi się niesprawiedliwe, ponieważ ich dzieci są już dorosłe i mają własne rodziny, a svekry nie martwiły się o swoje mieszkanie.
Jestem w szoku, złości i całkowicie przeciwna temu. Mój mąż jest już zrezygnowany, ale tam widocznie wszystko już jest ustalone, a ja się sprzeciwiam. Teraz mamy stale kłótnie na ten temat. Nie chcę rozwiązywać kwestii mieszkaniowej svekry na nasz koszt, a tym bardziej nie zamierzam mieszkać z nimi pod jednym dachem.
Dodatkowo oburzyło mnie to, że nikt w ogóle nie konsultował tego ze mną. Mówiliśmy o wynajęciu mieszkania – chodziliśmy na oglądanie ofert, wybieraliśmy – niektóre mi się podobały, a niektóre nie. A tu okazuje się, że wszystko zostało już załatwione za mnie. Mamy porozumienie, że mieszkanie, w którym mieszkamy, będziemy wynajmować i spłacać naszą hipotekę. Ale jest ona zarejestrowana na moich rodzicach. Teraz mam wątpliwości, co będzie dalej.
Nigdy nie zgodzę się na dom, a mieszkanie jest wybierane z odpowiednią ilością pokoi. Nie wezmę mieszkania z myślą, że rodzice potem przeprowadzą się do nas. Nigdy nie zgodzę się na to.
Mam wystarczająco twardy charakter, żeby upierać się przy swoim. Svekry tam go nakręcają, przekonują i wywierają nacisk, a ja jestem nieugięta. I zakup mieszkania na nich to nie wchodzi w grę.
Jestem gotowa pomóc im w wynajęciu mieszkania, ale nie teraz, kiedy są w pełni pracującymi ludźmi, których zarobki nie są niższe od naszych dochodów rodzinnych. Potrafią doskonale zadbać o siebie. W przyszłości – może, gdy będą starzy i bezradni. Ale dać im mieszkanie na tacy z niebieską obwódką? Rodzice męża przez całe życie nie zadbali o swoją córkę, swojego syna ani o siebie. Dlaczego mieliby teraz otrzymać mieszkanie?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.