Mam brata Piotra, ma 64 lata. Teraz mieszka sam w wiosce. Wysłały go tam jego dzieci. Niedawno Piotr był w szpitalu, więc razem z córką przyjechałyśmy go odwiedzić, bo jego dzieci nie znajdowały czasu dla ojca

Mam brata Piotra, który ma 64 lata. Obecnie mieszka sam na wsi, dokąd został wysłany przez swoje dzieci. Piotr założył tam gospodarstwo i stara się jak może.

Patrzę na to i bardzo współczuję mojemu bratu. Pracuje tam sam, nikt mu nie pomaga. Ma syna i córkę, ale moi siostrzeńcy przychodzą do ojca tylko po jedzenie z ich gospodarstwa.

Piotr hoduje kury, króliki, kaczki, gęsi, a nawet kozy. Ostatnio kupił nawet kilka prosiąt do tuczenia.

Nie trzeba dodawać, że ma duży ogród. Nie mam pojęcia, jak sam sobie z tym radzi. A bydło trzeba karmić, poić i wypędzać.

Piotr wykonuje wszystkie prace sam – dzwoni do syna lub córki z prośbą o pomoc, a słyszy tylko: “Nie mamy czasu, nie mamy czasu”.

Ale kiedy wszystko będzie gotowe, przybiegną po puszki, mięso i jajka. Oczywiście dla wnuków!

Kilka lat temu Piotr owdowiał, a potem stracił pracę i został zwolniony.

Jego najstarsza córka Anna była już wtedy mężatką i mieszkała osobno z mężem. Jego syn Andrzej właśnie założył rodzinę. Wtedy dzieci postanowiły wysłać ojca na wieś, gdzie mieli ładny dom po dziadkach.

Mój brat pojechał więc na wieś. Na szczęście miał samochód, więc przetransportował swój dobytek, powoli się osiedlił, kupił zwierzęta i zajął się ogrodem.

Na początku, zgodnie z obietnicą, dzieci przyjeżdżały w odwiedziny. Anna z dzieckiem została na całe lato, kiedy dziecko było małe.

Andrzej przyjeżdżał rzadziej. Dopiero gdy urodził się syn, przyjechał. Przyjeżdżał w sobotę rano, ładował zakupy do samochodu i wracał.

To była cała ich pomoc. Więc Piotr robił wszystko sam. Ostatnio zaczął się źle czuć, był nawet hospitalizowany.

Moja córka, która jest siostrzenicą Piotra, wzięła urlop w pracy, żeby zająć się gospodarstwem. W tym samym czasie Anna zakupiła wakacje nad morzem, a Andrzej udawał, że nie mogą mu dać urlopu w pracy.

Powiedziałam Andrzejowi: sprzedaj wszystko i wracaj do miasta. Mieszkanie jest twoje. Andrzej odmówił, bo nie chciał wyrzucać syna i synowej, którzy teraz mieszkają w jego mieszkaniu. Tak więc mój brat kontynuuje pracę na gospodarstwie.

Kiedyś zadzwoniłam do siostrzenicy Anny i zapytałam, czy nie wstydzą się zostawić ojca samego.

– Andrzej mieszka w mieszkaniu rodziców – odpowiedziała mi – Andrzej korzysta ze wszystkiego. Więc niech ojciec prosi brata o pieniądze i pomoc. Ja mieszkam z mężem! I nie zajmuj się swoimi sprawami, ciociu. Ty masz własne dzieci i wnuki, wychowuj je, pouczaj, ale ja nie muszę!

– Piotr to mój własny brat! Żal mi go. Kto się za nim wstawi, jeśli nie ja?

Latem poprosiłam szwagra, żeby zabrał mnie do niego na weekend. Pojechaliśmy tam. Próbowałam jeszcze raz porozmawiać z bratem, widząc, jak na moich oczach się poddaje. Sprzedaj wszystko, wróć do domu, zajmij się sobą. Ale Piotr zdawał się mnie nie słyszeć.

Oczywiście, przyjadę, kiedy tylko będzie to możliwe. A moje dzieci kochają wujka. Ale one też mają rodziny.

Jak mogą spać spokojnie Andrzej z Anną? Wypchnęli ojca na wieś i wzajemnie się usprawiedliwiają. A jak próbuję im coś powiedzieć, to mówią, żebym się nie wtrącał w ich sprawy, że sami to załatwią.

I co ja mam zrobić? Cicho się temu wszystkiemu przyglądać? A może sama powinnam im pomóc?

A jestem już blisko 60-tki, mam wnuki, a mój syn i córka są zawsze na moich barkach. I po prostu nie mam siły milczeć. Co powinnam zrobić?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *