Postanowiłam rozstać się z mężem, od dawna już nic do niego nie czułam, ale Mariusz był temu przeciwny, wygodnie mu było z tym, że byłam jego kochanką. Zaczęłam nalegać, bo nie chciałam, żeby moje dzieci widziały, jak ich ojciec codziennie poniża i znieważa ich matkę. Traktował mnie źle, nie okazywał mi uczuć, ani szacunku, dlatego złożyłam pozew o rozwód.
Kiedy odbyła się rozprawa sądowa, mój małżonek, powołując się na swoją stabilniejszą sytuację finansową, powiedział, że dzieci powinny zostać z nim. Mimo to, sąd zdecydował, że dzieci będą mieszkać ze mną i nakazał mu płacić alimenty na dzieci.
Wszystko było by dobrze, gdyby nie moja dziewięcioletnia córka, która była za ojcem i powiedziała, że chce z nim zamieszkać. Nie próbowałam jej przekonywać do rezygnacji z tego pomysłu, ale uważałam, że to zła decyzja i ze mną było by jej lepiej.
Z dnia na dzień, Mariusz nastawiał moją córkę przeciwko mnie, codziennie wydzwaniał do mnie z groźbami i robił awantury, był zdeterminowany, aby zabrać również naszego syna, który wtedy nie miał nawet roku. Zdawałam sobie sprawę, że on tak naprawdę nie potrzebuje dzieci, chciał się tylko na mnie zemścić, że odeszłam. One tylko przeszkadzałyby mu w prowadzeniu rozrywkowego trybu życia, wiec powiedziałam:
– Chcesz syna? To go bierz jeśli chcesz, ale bierz go teraz! Jestem już zmęczona dzieleniem się moimi dziećmi!
– A co ja z nim zrobię? Gdzie go położę spać? – rzekł Mariusz.
– Powiedziałeś, że chcesz, żeby z Tobą dzieci zamieszkały, prawda? Wiec teraz je bierz do siebie!
– Nie sądziłem, że tak po prostu je oddasz! Jaką więc jesteś matką? Do czego są mi one potrzebne? Mam swoje własne życie i inne plany!
– Więc powiedz teraz dzieciom, że nie zamierzasz ich zabrać! Myślą, że je kochasz i potrzebujesz!
Po tym, jak moja córka dowiedziała się, że ojciec nie zamierza , aby dalej z nim mieszkała, wypłakała wiele łez pretensji, ufała mu!
Tydzień później mąż przyszedł odwiedzić dzieci i do mnie powiedział:
– Dobrze wiesz, że nie chciałem rozwodu, ale byłaś bardzo uparta, a teraz będziesz cierpiała i żyła w nędzy, a potem zaczniesz wydzwaniać, bo nie będziesz miała za co żyć!
– Nawet nie rób sobie nadziei! Ja bez Ciebie doskonale sobie poradzę, do niczego nie jesteś mi potrzebny! Nie zapominaj, że masz sądowy nakaz pomagania swoim dzieciom do czasu, aż osiągną pełnoletność.
– Nie jestem nikomu nic winien! – wykrzyczał były mąż, po czym wyszedł.
Zajęłam się swoim życiem, poszukałam pracę i wszystko zaczęło się powoli układać.
Miesiące mijały, a ja nie miałam żadnych wieści od mojego byłego, jego rodzina również nic o nim nie wiedziała. Wydaliśmy nakaz przeszukania, prawie rok trwało odnalezienie mojego byłego małżonka, potem przysłali nam zaświadczenie o miejscu pobytu, ale w czasie, gdy komornicy robili swoje, on znowu zmienił adres. Trwało to przez lata, a Mariusz kategorycznie odmówił płacenia alimentów na dzieci. Raz w roku się pojawiał, ale tylko po to, żeby ponarzekać na życie.
Mogłam zadzwonić na policję, żeby go wsadzili za kratki jako dłużnika alimentacyjnego, ale to nic by nie dało.
Kiedy dzieci były już trochę starsze, postanowiliśmy w naszym rodzinnym gronie, że nie będziemy mu robić pod górkę, bo już dostał odpowiednią karę od losu.
Dawno już nie liczyłam na jego pomoc. Wychowywałam dzieci sama i po rozwodzie z ich tatą, nigdy więcej nie usłyszały ode mnie żadnych wyzwisk, chciałam, aby dorastały w miłości i szacunku.
Teraz Mariusz dzwoni do mnie, tylko raz w roku na Święta, żeby prosić o wybaczenie! Myślę, że zrozumiał jaki popełnił błąd i teraz tego żałuje.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.