Kasia marzyła o tym, żeby zostać studentką na uniwersytecie w Warszawie. Starannie przygotowywała się do przyjęcia, bo wiedziała, że nikt nie zapłaci jej czesnego za studia. Jej matka była jedyną osobą, która ją wychowywała, lecz nie miała ani grosza przy duszy.
Kiedy dziewczyna skończyła ósmą klasę, jej matka nagle postanowiła wyjść za mąż. Wiedziała jednak, że mama nie żywi żadnych uczuć do tego człowieka. Kiedy zapytała ją, dlaczego wiąże z nim swoje życie, odpowiedziała:
– Zrozumiesz, gdy dorośniesz, nie masz pojęcia, jak to jest wychowywać dziecko samotnie.
Wszystko stało się jasne, wyszła za mąż dla pozoru, aby polepszyć stan swich finansów. Od tamtej pory, ich życie zmieniło się diametralnie. Zaczęli się dobrze odżywiać, mama cały czas się uśmiechała, a w weekendy nawet lepiła pierogi.
Ojczym powtarzał Kasi, że marzy o tym, co nieosiągalne. Uważał, że powinna wybrać jakieś łatwe studia, żeby się tylko dostać i nikogo w to nie angażować. Zrozumiała, że może liczyć tylko na siebie. Dziewczyna dostała się na studia i otrzymała stypendium, ale nie dostała pokoju w akademiku. Aby nie rezygnować z marzeń, postanowiła codziennie wieczorem wracać do domu autobusem. Owszem, musiałaby spędzać dużo czasu w podróży, ale i tak by się uczyła.
– Dlaczego w ogóle tam pojechałaś? Powinnaś była złożyć podanie na inne studia, tak jak mówiłem – krzyknął ojczym.
Dziewczyna płakała, mówiąc, że codziennie będzie wracać do domu. To było jej marzenie, na które pracowała przez te wszystkie lata.
– Tak, to dobry pomysł, ale skąd weźmiesz pieniądze na opłatę za przejazd? Już jesteś mi winna pieniądze za czas, kiedy Cię karmiłem i ubierałem.
Minęło trochę czasu i Kasia zapomniała o tej rozmowie. Jesień była za dwa miesiące, miała nadzieję, że w międzyczasie uda się coś załatwić. Dziesięć dni później dziewczyna obchodziła swoje osiemnaste urodziny. Obudziła się w dobrym humorze, tyle że ten jedyny dzień w roku, szybko zepsuł jej ojczym:
– Obudziłaś się? To dla Ciebie! Wszystkiego najlepszego!
To był rachunek za wszystkie lata:
- Kurtka skórzana – 300 zł.
- Buty zimowe – 250 zł.
- Obiady w szkole – 480 zł…
Lista była długa na kilka kartek. Tam były wszystkie wydatki przez cztery lata.
– Czy to jest mój prezent? – zdziwiła się Kasia.
– Tak! – odpowiedział ojczym.
Kasia po tej sytuacji, spakowała swoje rzeczy i wyszła. Dokąd? Do Warszawy! Po wielu prośbach udało jej się dostać miejsce w akademiku. Oczywiście spała na rozkładanym łóżku, bo tylko takie było dostępne, ale dała radę. Wkrótce udało jej się znaleźć pracę na pół etatu i wynająć sobie prywatny pokój. Dziewczyna nie wróciła więcej do domu, nie mogła wybaczyć matce jej obojętności, oraz że nie wstawiła się za swoją córką.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.