Mój mąż i ja niedawno zostaliśmy rodzicami ślicznej dziewczynki.
Co tydzień chodziliśmy do przychodni na badania kontrolne. Zawsze robiliśmy to razem. Mąż pomagał mi ubrać dziecko, bo trochę się bałam.
Ale raz, kiedy trzeba było iść do lekarza, powiedziałam mężowi, żeby spokojnie poszedł do pracy. Ubrał córeczkę, zawinął ją w kocyk i wyszedł.
– Co mam z nią zrobić, żeby nie płakała, tylko żeby spała – takie myśli przebiegały mi przez głowę.
Dziewczynka leżała przez chwilę spokojnie i nie płakała. Wsadziłam ją do samochodu i pojechałyśmy do przychodni.
Spokojnie dotarłyśmy na miejsce. Agatka spała przez całą drogę. Zatrzymywałam się od czasu do czasu i sprawdzałam, czy wszystko z nią w porządku.
Spokój się jednak skończył, gdy tylko weszłyśmy do gabinetu. Trzeba było obudzić córeczkę, ale poczuła, że coś się dzieje i obudziła się sama.
Na początku dziewczynka była bardzo spokojna, nie płakała, uważnie się rozglądała, więc trochę się uspokoiłam.
„Proszę rozebrać dziecko” – powiedział do mnie lekarz.
Zaczęłam to robić ostrożnie, chociaż serce mi waliło. Myślałam tylko o tym, żeby nie płakała ani nie krzyczała.
Badanie było krótkie, lekarz powiedział, że wszystko jest w porządku.
– Dziecko jest całkowicie zdrowe, nie widzę żadnych problemów. Waga odpowiednia do wieku, ładnie rośnie. Na kolejne badanie proszę się zgłosić za miesiąc, nie widzę potrzeby, żeby robić je wcześniej – powiedział pediatra i wyszedł z gabinetu.
Podziękowałam, ale myślałam tylko o jednym, czy Agatka będzie cichutko leżała.
„Może ją spróbuję uśpić”, myślałam.
Kiedy zostałyśmy same, moja „mała syrenka” szybko się włączyła.
Od razu się zdenerwowałam. Jak mam cię teraz ubrać, jak założyć te śpioszki?
– Och, co ja mam zrobić – trzymając się, szybko wybiegłam z gabinetu.
Kiedy wyszłam, zauważyłam, że nigdzie nie ma lekarza, słychać tylko odgłos kroków na schodach.
Szybko pobiegłam, żeby go złapać.
Wydawało mi się, że jeszcze nigdy nie biegłam tak szybko.
Lekarz usłyszał, że ktoś za nim biegnie, odwrócił się więc i zobaczył, że jestem bardzo zdenerwowana.
– Ubierzmy ją tak, jak było – wystraszona spojrzałam na mężczyznę.
Dzięki Bogu posłuchał mnie i wrócił ubrać Agatkę.
Czas małych śpioszków już minął. Byłam z tego powodu nieskończenie szczęśliwa. Agatka ma już 3 lata i często wspominamy tę historię, żeby się pośmiać. Nasz pediatra też czasem ze mnie żartuje i razem śmiejemy się z tamtej sytuacji.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.