Mam 50 lat, a moja siostra Maria ma 53 lata. Obie mieszkamy w tym samym mieście i znamy o sobie prawie wszystko.
Mieszkam sama, mój mąż zmarł kilka lat temu. Mam dorosłego, żonatego syna.
Moja Maria ma męża i córkę, która niedawno wyszła za mąż.
Mój mąż i ja mieliśmy dobre życie, więc mam pewną sumę pieniędzy odłożoną na wszelki wypadek. Moja siostra wiedziała o tych pieniądzach, i rok temu Maria przyszła do mnie z prośbą o pożyczenie całkiem przyzwoitej sumy.
Prosiła o dużo, a ja się zgodziłam, bo kto inny miałby jej pomóc, jeśli nie jej własna siostra.
Umówiliśmy się, że zwróci dług za kilka miesięcy, ale minął rok, a Maria nawet nie wspomniała o pieniądzach.
Co więcej, pewnego dnia moja siostra ponownie przyszła do mnie z tą samą prośbą – o pożyczenie pieniędzy, ale teraz poprosiła o znacznie mniejszą kwotę.
Oczywiście nic jej nie dałem – powiedziałem tylko, że Maria powinna najpierw spłacić mi poprzedni dług.
Obraziła się, zaczęła płakać, że nie chcę jej wesprzeć w tak trudnym czasie, choć miałam taką możliwość.
Nie spodziewałam się tego po nikim, ale po mojej siostrze jak najbardziej. Całe życie żyłyśmy w zgodzie, a teraz nie mamy żadnych relacji rodzinnych! Nasi rodzice nauczyli nas, że jesteśmy sobie najbliżsi i najdrożsi.
Mój syn i jego żona mieszkają we własnym mieszkaniu, za które płacą kredytem, więc na pewno przydałyby im się te pieniądze. Wolałbym dać te pieniądze własnemu dziecku.
Ale Maria przekonuje mnie, że jako jej siostra mogę dać jej pieniądze za darmo. Mówi, że kiedyś sama poproszę ją o pomoc, bo życie jest długie, wszystko może się zdarzyć.
Obraziłam się na Marię, bo nie tak się umawiałyśmy. Po co mi tacy krewni? I jak mam teraz odzyskać pieniądze?
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.