Gdy miałam 24 lata, posiadałam już swoje własne mieszkanie. Zgadzam się, że w tak młodym wieku wiele dziewcząt marzy o czymś takim.
Mój mąż nosił imię Piotrek. Sam pochodził z zamożnej rodziny, ale już od dawna prowadził własny biznes. To właśnie on podarował mi to mieszkanie. Spędziliśmy razem 6 lat, ale doszliśmy do wniosku, że nasz związek nie ma przyszłości. On postanowił, że mieszkanie zostaje moje.
Kiedy powiedziałam rodzicom o tym, bardzo się oburzyli i domagali się, abym oddała mieszkanie Piotrkowi, żeby nikt nie mógł źle o mnie mówić. Byłam zdecydowanie przeciwna, ponieważ nasza rozłąka przebiegła w miarę normalnie, bez skandali. Postanowiliśmy, że będę mówić wszystkim innym, że to mieszkanie odziedziczyłam po babci.
Po kilku latach poznałam Krzysia. Nasz związek rozwijał się całkiem dobrze, i nawet zdecydowaliśmy się na ślub. Jednak pojawił się pewien “hicior”. On nie chciał mieszkać w moim mieszkaniu. Mówił, że również chce być współwłaścicielem naszego wspólnego gniazda. Krzysiek proponował nawet, żebym sprzedała to mieszkanie i dołożyła trochę pieniędzy, żeby kupić inne, ale ja byłam przeciwna.
I wtedy postanowiłam, że niech szuka sobie czystej, młodej dziewczyny bez przeszłości. Niech oni razem kupują mieszkanie i spłacają kredyty aż do emerytury, a ja zostanę w moim własnym lokum.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.