Moja teściowa niedawno świętowała swoje 80. urodziny, ale nawet nie poszłam jej pogratulować. To zrobił mój mąż.
Wychowałam trójkę dzieci, utrzymywałam dom w czystości i porządku, pracowałam w swojej pracy, zdobyłam dobrą reputację wśród ludzi, ale nadal byłam źle postrzegana w oczach mojej teściowej.
Dziesięć lat temu, kiedy mój teść zachorował, mój mąż pracował całe dni, a ja zajmowałam się jego rodzicami. Nawet te wysiłki nie zostały docenione.
Kiedy teść był żywy, teściowa jeszcze się powstrzymywała, ale kiedy go zabrakło, zaczęła się jeszcze gorzej zachowywać wobec mnie.
Choć mój mąż zawsze stał po mojej stronie, to jednak ludzie wokół mnie opowiadali, jak teściowa rozgłaszała różne plotki o mnie i moich wnukach.
Często pytano mnie, jak mogłam to znosić, ale nie chciałam jeszcze bardziej pogorszyć sytuacji, starałam się pozostać pozytywna wobec teściowej.
Jednak pewnego dnia wydarzył się incydent, który ostatecznie zmienił moje podejście.
Cztery lata temu zmarł mój tata. W czterdziestym dniu śmierci chciałam pojechać do rodzinnego domu, ale teściowa zrobiła scenę, twierdząc, że musi pilnie odwiedzić swoją matkę chrzestną. Problem polegał na tym, że samochód, którym mieliśmy podróżować, był nasz.
To wtedy coś we mnie pękło. Zdałam sobie sprawę, że ta osoba nigdy się nie zmieni, skoro nie potrafiła zrozumieć mojej sytuacji. Oczekiwałam od niej przynajmniej trochę współczucia, ale zrozumiałam, że to bezcelowe.
Od tego czasu przestałam się z nią komunikować, podobnie jak moje dzieci. Nie zabroniłam im odwiedzin ani dzwonienia do niej. To ich własna decyzja.
Ona ma jeszcze córkę, starszą od mojego męża. I tak przez dziesięć lat nie odwiedzała jej i nie dzwoniła. To znaczy, jej własne dzieci nie chcą z nią rozmawiać, i to mówi wiele.
O ile mi wiadomo, teściowa nie rozmawia również z sąsiadami – nie z kim nie rozmawia.
Mojej teściowej jest obecnie 80 lat. A teraz nagle zaczyna mówić mężowi, że nie dzwonię do niej, a wnuki nie przyjeżdżają do niej.
Nigdy nie powiedziałam i nie powiem mężowi ani jednego złego słowa o niej – to jego matka.
Więc wszystko nie zależy od synowej. Jestem już sama teściową, ale nie doczepiam się do swojej synowej, staram się ją wesprzeć we wszystkim – mamy wspólny grunt.
I już dwa razy jestem teściową. Mam wspaniałe relacje z zięciami. Więc można żyć dobrze, jeśli się postarać.
Ale z moją teściową, jak się nie starałam, nic nie wyszło, nie można jej zmienić.
Więc postanowiłem po prostu nie jechać i nie witam jej z okazji jubileuszu. A mój mąż obraził się, mówi, że mógłbym zapomnieć o wszystkim starym i samemu pójść na pojednanie.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.