Córka mojego męża z pierwszego małżeństwa mieszka z nami. Przyzwyczaiłam się do niej, jest dobrym dzieckiem. Pewnego dnia wróciłam do domu po pracy i zobaczyłem byłą żonę Olka w naszym domu.

Szybko wstała i wyszła. Kiedy zobaczyłam ją u nas po raz drugi, nie spieszyła się już tak bardzo, jedynie niechętnie się przywitała. Ostatnio wróciłam, a ona siedzi spokojnie w kuchni i nie zamierza wychodzić. Siedziałam w pokoju głodna przez kilka godzin, dopiero gdy wyszła, zabrałam się do gotowania kolacji dla wszystkich. Tak nie powinno być, po co ona tutaj przychodzi? Do tego wszystkiego mamy kawalerkę, nie ma tutaj nawet miejsca dla tylu osób.

Dziesięcioletnia córka mojego męża z poprzedniego małżeństwa mieszka z nami, a raczej trochę z nami, a trochę ze swoją matką. Mój mąż strasznie kocha córkę, widzi w niej swoją bratnią duszę. Kupuje jej piękne rzeczy, chodzi z nią do kin. Bardzo go popieram, cieszę się, że mam tak dobrego męża. Jest dobrym ojcem, a jego córka jest świetną dziewczynką. Niektórzy rodzice po rozwodzie niechętnie zajmują się dziećmi, często też nie płacą alimentów. Olek natomiast bardzo chciał, aby jego córka mieszkała z nami.

Teraz jestem w ciąży, widzę, że mój mąż będzie najlepszym ojcem. Wszystko byłoby naprawdę świetnie, ale kilka razy zdarzyła się sytuacja, z której nie byłam zadowolona. Po powrocie z pracy do domu kilkukrotnie spotykałam u nas byłą żonę Olka. Za pierwszym razem całkowicie mnie zignorowała, jedynie pożegnała się z córką i wyszła. Kolejnym razem przywitała się i kontynuowała rozmowę z córką, jakby nigdy nic. Po jakiejś godzinie wyszła. Siedziałam skrępowana w pokoju, byłam dosyć głodna, a nie chciałam gotować przy niej, siedziała w kuchni. Nigdy z nią nie rozmawiałam.

Kiedy zabiera od nas córkę widzi się jedynie z mężem, ja siedzę w pokoju i nawet nie wychodzę. Nie należy ona do najprzyjemniejszych kobiet. Rozmawiałam z Olkiem, nie wiedział do końca jak zareagować, było mu chyba nawet trochę przykro, że tak wyszło. Wiedział, że to nie jest dobre, ale nie chciał zabraniać córce kontaktować się z matką. Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, aby się kontaktowały. Jedyne co to przeszkadza mi ich kontakt w moim domu. Mogłyby iść na spacer, albo wyjechać gdzieś na kilka dni. Nie chcę z nią nawet rozmawiać, mąż również nie chce się kłócić.

Przecież nie powiemy nic dziesięciolatce, to jeszcze dziecko, w dodatku bardzo dobre dziecko. Niedawno udało nam się nawiązać dobrą relację, jak mogłabym to zepsuć. Nie chcę być w jej oczach prawdziwą macochą. Sytuacja zaczyna powtarzać się coraz częściej, ja zazwyczaj siedzę sama w pokoju, dopóki ona nie wyjdzie z naszego mieszkania, nie chcę nikomu niczego udowadniać, staram się nie przejmować, zresztą w ciąży nie powinnam się zamartwiać. Zwyczajnie nie jest to dla mnie przyjemne. Raczej nikt by nie chciał, aby w jego domu przebywała była miłość męża czy żony. Beznadziejna sytuacja…

Jak mam jej wytłumaczyć, że to nie jest na miejscu? Nie chcę mówić tego w jakiś bardzo niemiły sposób, nie jestem taką osobą, chcę to zrobić z kulturą i uszanowaniem drugiej osoby.

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *