Nigdy nie miałam idealnych relacji z własną siostrą. Szczerze mówiąc, nigdy nie rozumiałam Marii. A teraz mamy taką samą sytuację.
Nasze życie bardzo się różniło, ja zawsze żyłam skromnie, a moja siostra miała więcej szczęścia w życiu. To wartości materialne oddzielały nas od siebie.
Jestem młodsza, ale jako pierwsza wyszłam za mąż, jak to się mówi, z miłości. Na początku zamieszkaliśmy z mężem u teściowej, ale potem zdaliśmy sobie sprawę, że tak się nie da żyć i postanowiliśmy wynająć mieszkanie.
Razem z Michałem mamy czwórkę dzieci – trzy córki i młodszego syna. Nie trzeba dodawać, że czasami było nam ciężko. Pamiętam, że był czas, kiedy żyliśmy bardzo biednie. Maria natomiast zawsze żyła dobrze.
Wyszła za mąż późno, w wieku 38 lat, ale za bardzo zamożnego mężczyznę. Przed ślubem też nie była biedna, miała dobrą pracę, dobrze zarabiała i wydawała tylko na siebie. Jednak nigdy nie kupiła niczego moim dzieciom, nawet tabliczki czekolady.
Po udanym małżeństwie Maria całkowicie się od nas odseparowała, nie odwiedzała nas, nie wzywała do siebie. Czasami moje dzieci i ja przechodziliśmy obok jej ogromnego domu.
Moja siostra i jej mąż żyli jak w niebie, z samochodami, drogą biżuterią i futrami. Kiedyś poprosiłam ją o pożyczkę, ale odmówiła.
Mąż Marii miał dużą firmę i dobre dochody. Był rozwodnikiem, a z pierwszego małżeństwa miał dwójkę dzieci, które utrzymywał. Bardzo kochał Marię, więc od razu zapisał jej dom, w którym mieszkali, jakby coś czuł, nie mieli razem dzieci.
Mój mąż i ja również prowadziliśmy intensywne życie, a kiedy nasze dzieci trochę podrosły, na zmianę wyjeżdżaliśmy do pracy w Wielkiej Brytanii.
Najpierw mieliśmy własne mieszkanie, potem wybudowaliśmy mały domek. Ale sytuacja mojej siostry zmieniła się dramatycznie, ale na gorsze.
Jej mąż nagle zmarł, a cały spadek przeszedł na jego dzieci, z wyjątkiem ich domu. I teraz Maria ma problem – nie ma pieniędzy, nawet na opłacenie rachunków za media.
Moja siostra przyszła do nas prosić o pieniądze. Powiedziałam jej, że to nie rozwiąże jej problemu, może pożyczyć, ale jak to spłaci?
Poradziłam jej, żeby sprzedała dom, ale ona nie chciała, upierając się, że jest do niego przyzwyczajona.
Po prostu zapomniała, że nigdy nam nie pomogła, mimo że miała ku temu wiele okazji. Nawet teraz mogłaby zabrać jedno z moich dzieci do siebie, moje siostrzenice byłyby jak jej własne córki, moja najstarsza właśnie wyszła za mąż i nie ma gdzie mieszkać ze swoim mężem. Ale Maria nie rozważa takich pomysłów, nie jest przyzwyczajona do pomagania swojej rodzinie, ale potrzebuje pomocy.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.