O moich próbach znalezienia miłości życia

Jestem 29-letnim facetem i uważam, że mam prawie wszystko w życiu. Mogę żyć komfortowo dzięki własnemu mieszkaniu, samochodowi, rozwijającej pracy i dobrym zarobkom. Oczywiście jest coś, na czym mi zależy, a co nie jest do końca zależne ode mnie. Tym czymś jest miłość – ciągle szukam wybranki, która podbije moje serce, z którą wezmę ślub i będę miał dzieci.

Kiedyś moja ciotka powiedziała mi, że po ukończeniu 30 roku życia bardzo ciężko jest znaleźć kogoś do poważnego związku. To wszystko dlatego, że kobiety szybciej się starzeją, nie są w stanie dać mężczyźnie dziecka, a te młodsze z kolei są niedojrzałe i ciężko z nimi zbudować relację. Bardzo jednak chciałem mieć kogoś, kto da mi wsparcie, i dla kogo ja będę wsparciem, kto da mi miłość oraz kogo ja pokocham, dlatego zacząłem intensywne poszukiwania.

Ściągnąłem wiele aplikacji randkowych i założyłem konta na różnych portalach do randkowania, jednak nie udało mi się za ich pomocą nikogo poznać. Kobiety, które spotykałem często nie chciały znaleźć partnera, a sponsora, dawcę nasienia czy pantofla, na którym będą mogły się wyżywać. Dla większości z nich idealny facet to taki, który świetnie zarabia, obsypuje je prezentami, zabiera do zagranicznych kurortów, gotuje, sprząta i opiekuje się dziećmi, aby one nie musiały robić kompletnie niczego. Nie chciałem więc kontynuować znajomości z żadną z nich.

Jakiś czas temu przyjaciel mnie zaskoczył i powiedział, że może dobrą opcją dla mnie będzie randka w ciemno i że akurat ma dla mnie dobrą kandydatkę. Jest i piękna i niezwykle mądra. Zgodziłem się zaryzykować i przed naszym spotkaniem zupełnie – chociażby z opisu – nie wiedziałem, jak może wyglądać. 

Na spotkaniu pojawiła się kobieta, która z pewnością nie należała ani do pięknych, ani do inteligentnych. Była bardzo zaniedbana – jej włosy wyglądały, jak gdyby nie myła ich tygodniami, podobnie było z zębami. Gdy usiadła przy stoliku podniesionym głosem zaczęła ze szczegółami opisywać sytuację z przystanku autobusowego, jak to nastolatek zwymiotował na swojego kolegę. Później zaczęła agresywnie wypowiadać się o mężczyznach, którzy według niej to tylko “babiarze bez honoru” i że ona na pewno nie chce się z nikim wiązać, bo przecież każdy z nas to drań, więc woli zapobiegać. Na tej “randce” zdałem sobie sprawę, że chyba lepiej być samemu, niż desperacko szukać miłości, która może się okazać być toksyczna. Czyż nie mam racji?

Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.  

Related Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *