Mam wujka Franciszka. Wujek Franek ma 65 lat i w tym roku przeszedł na emeryturę. Wujek jest pracoholikiem, ale ze względów zdrowotnych musiał zdecydować, co jest dla niego ważniejsze – życie, czy pieniądze, dlatego też postanowił, że emerytura będzie dla niego nowym etapem. Poza tym jego dzieci obiecały mu, że pomogą mu finansowo, więc nie będzie musiał się o nic martwić.
Teraz postanowił się zająć sobą. Bo zresztą jak długo można tylko pracować? Życie jest nieprzewidywalne i nie wiadomo, kiedy dobiegnie końca, zwłaszcza w takim wieku. W końcu powinien zacząć brać z życia garściami i skupiać się na przyjemnościach! Zaraz po tym, jak przeszedł na emeryturę, oddał się wędzarstwu. Miał w swoim domu małą wędzarnie i uwielbiał przygotowywać za jej pomocą wędzoną szynkę, kiełbasę czy ryby. Potem sprzedawał swoje wyroby i muszę przyznać, że miał sporo klientów.
Mimo niewielkiej emeryturze dzięki swoim umiejętnościom jest w stanie żyć na godnym poziomie. Jego kolega, rolnik, często przyjeżdża do niego w odwiedziny i przywozi mu mięso. Za każdym razem przed przyjazdem przyjaciela wujek suto zastawia stół i raczy go ciekawą rozmową jak i wyprodukowanymi przez siebie delikatesami.
Wujek bardzo lubi takie spotkania, bo czasami doskwiera mu samotność. Jego przyjaciel, kiedy tylko się u niego zjawia, wyciąga go do pubów i restauracji, ponieważ tego mu brakuje na wsi. Wujek niekoniecznie za tym przepada, a to ze względu na swoją oszczędność – odkłada każdy grosz i naprawdę nie chce wyrzucać pieniędzy w błoto, bo to dla niego zbędne rozrywki. Jego najstarsza wnuczka dopiero co poszła na studia, więc chce jej pomóc, przez to oszczędza jeszcze bardziej i wydaje pieniądze tylko na najbardziej pilne potrzeby.
Dla wujka picie w pubie czy stołowanie się w restauracji to żadna przyjemność. Pewnego razu, kiedy jego przyjaciel odwiedził go jak co weekend, przyjaciel zasugerował, żeby wyszli do pubu. Mimo tego, że mój wujek długo szukał wymówek, aby tam nie iść, w końcu dał się namówić. Pomyślał, że przecież ten jeden raz może wyjść i nie skończy się to jakąś tragedią dla jego finansów.
Wyszli do pobliskiego pubu i zamówili piwo, małą pizzę, colę oraz półmisek słonych przekąsek. W środku panowała świetna atmosfera, a wszystko było urządzone w retro stylu. W tle cicho grała muzyka, dzięki czemu można było normalnie rozmawiać, a nie przekrzykiwać się nawzajem. To wszystko bardzo się spodobało wujkowi. Kiedy postanowili się już zbierać i poprosili o rachunek, wujek mile się zdziwił, ponieważ okazało się, że taka przyjemność nie kosztowała więcej niż 12 złotych na jedną osobę! Spędzanie czasu we własnym mieszkaniu mogło wygenerować nawet więcej kosztów, bo przecież za energię elektryczną czy zakupione produkty do jedzenia teraz trzeba swoje zapłacić.
Teraz zauważył, że można wyjść do ludzi i odpocząć w miłej atmosferze. Nie chodzi o to, żeby chodzić w takie miejsca codziennie, ale nawet ten raz w tygodniu można sobie pozwolić na taką przyjemność. Emerytura to dobry czas, by dać sobie chociaż odrobinę przyjemności.