Moja żona rzadko kontaktuje się ze swoimi rodzicami oraz bratem. Nigdy nie wtrącałem się w ich relacje, ale z czasem stało się to nie do zniesienia. Jakiś czas temu okazało się, że to, że ja mam dobre relacje ze swoją rodziną są dla niej powodem do smutku i czuje się przez to nieszczęśliwa.
Żona powtarza, że przecież teraz sami tworzymy rodzinę, a moi rodzice nie są jej częścią. Ja rozumiem, że ona sama może nie chcieć utrzymywać dobrych relacji ze swoimi bliskimi, ale czy ma prawo wymagać ode mnie tego samego?
Poza tym szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego między nią a jej rodzicami tak jest. Żaneta wychowywała się w normalnej, dobrej rodzinie. Jej rodzice nie nadużywali alkoholu czy innych substancji, nie brakowało im pieniędzy. Niestety, rodzice nie wychowywali jej razem, ponieważ ojciec odszedł od rodziny, gdy Żaneta miała 3-latka. To na pewno było dla niej dość trudne przeżycie, które sprawiło, że musiała dojrzeć szybciej niż jej rówieśnicy. Jej matka przez pierwsze kilka lat wychowywała ją sama, a potem drugi raz wzięła ślub i urodziła drugie dziecko, tym razem chłopca Darka.
Żona twierdzi, że jej rodzice nigdy tak naprawdę się o nią troszczyli i wychowywała się poniekąd sama, musząc samodzielnie uporać się z różnymi problemami. Nigdy jej nie przytulali i nie chcieli z nią rozmawiać o emocjach, bardziej dawali jej to, co rodzic musi dawać, by wypełnić rodzicielskie obowiązki, czyli dach nad głową, jedzenie czy możliwość edukacji. Tego też nie można było im zarzucić, bowiem dawali wszystko, co było potrzebne do materialnego rozwoju.
Żona wyprowadziła się ze swojego rodzinnego domu krótko po ukończeniu liceum i od tego czasu nie chce utrzymywać kontaktu z rodziną.
Rodziców mojej żony nie było także na naszym ślubie mimo, że zaprosiliśmy ich. Nie poczuwali się jednak ani do pojawienia się w tym ważnym dla nas dniu, ani chociażby do złożenia nam życzeń z okazji rozpoczęcia nowego życie. Byłem tym zaskoczony, chociaż też trochę zmartwiony, jednak wtedy uznałem, że ta sytuacja nie powinna przecież za bardzo wpłynąć na nasze życie rodzinne.
Nie mogę zrozumieć tylko jednego. O ile żona może mieć mieć złe relacje z ojczymem, to dlaczego ma też takie z matką? Jak w ogóle może tak ją traktować?
Kiedy pewnego razu przyznała mi się, że jej matka nawet już do niej nie dzwoni, zacząłem trochę ją rozumieć i przestałem doszukiwać się całej winy w jej zachowaniu.
Dla mnie to niepojęte, że ktoś w taki sposób może traktować rodzone dziecko!
Ja sam mam świetne relacje z rodzicami. Od samego początku wspierają mnie we wszystkim i zawsze wiedzą, co się u mnie dzieje. Kiedy doświadczałem niepowodzeń, pomagali mi się po nich podnieść i motywowali do dalszej walki, a gdy coś mi się udało, szczerze cieszyli się razem ze mną moim sukcesem. Zawsze byli ze mną w najważniejszych momentach w moim życiu.
Jestem żonaty już od czterech lat i oczywiście już od dawna nie mieszkam z rodzicami, ale mimo tego jestem na bieżąco z ich troskami, problemami i radościami. Tak samo jest w drugą stronę i rodzice wiedzą o mnie wszystko. Bardzo staram się w miarę często u nich bywać albo zapraszać do siebie.
Moi rodzice bardzo lubią moją żonę, ale niedawno zdałem sobie sprawę, że kiedy do nas przyjeżdżają, albo my jedziemy do nich, to jest jakaś nie w sosie. Miałem nadzieję, że to z czasem minie, jednak teraz jest jeszcze gorzej, bo Żaneta szuka tylko wymówek, aby ze mną nie jechać do rodziców.
Dobrze, uszanowałem to i rozumiem – nie chce jeździć, to nie będę jej zmuszać. Teraz jeżdżę do nich sam. Ostatnio Żaneta jednak zaczęła mnie denerwować, bo zarzuca mi, że jestem jak mały chłopczyk, który nie może żyć bez rodziców.
– Po co tak często jeździsz do rodziców? Masz przecież teraz mnie, jesteśmy rodziną, więc nikogo innego nie potrzebujesz! Nie jeździj do nich tak często!
Byłem zszokowany, gdy to usłyszałem. Moi rodzice w ogóle nie wtrącają się w nasze życie, więc nie wiem, co jej w tym przeszkadza.
Gdy wracam z domu rodzinnego, nigdy nie wszczynam kłótni i jestem spokojny, ale Żaneta wtedy już jest tak wściekła, że sama wszczyna awantury.
Mam wrażenie, że jest po prostu zazdrosna o to, że z rodzicami mam tak dobre relacje. Nie wiem, co mógłbym dla niej zrobić, żeby poczuła się lepiej, ale wiem jedno – nie zerwę z rodzicami kontaktu tylko dla jej “widzi mi się”.
Teraz nawet nie wiem, czy warto zacząć starania o dziecko? Co będzie, jeśli potem zabroni moim rodzicom widywać się z wnukiem? Wtedy oni tego po prostu nie przeżyją.