Nigdy nie przypuszczałam, że znajdę się w takiej sytuacji. I gdyby ktoś mi powiedział, co się stanie, po prostu bym mu nie uwierzyła. Ale stało się to, co się stało, i oczywiście to wszystko moja wina.
Jak to wszystko się zaczęło? Prawdopodobnie od tego, że kiedy skończyłam czterdzieści lat, urodziłam córkę od faceta którego poznałam przypadkowo. Wcześniej przez 10 lat byłam żonata i nie miałam dzieci. Rozstaliśmy się właśnie z tego powodu.
Moje jedyne dziecko było mi bardzo drogie. Dawałam jej wszystko, rozpieszczałam jak tylko mogłam, nigdy nie mówiłam “nie”, a byłam dumna z tego, kiedy ludzie mówili, jak piękna jest moja córka. Maria bardzo szybko się do tego przyzwyczaiła.
Miała ledwie osiemnaście lat, kiedy doszło do naszej pierwszej poważnej kłótni.
– Musisz uczyć się! – nalegałam. – Powinnaś iść na studia i zdobyć dobre wykształcenie!
– Daj mi spokój, mamo! – krzyczała moja “dorosła” córka. – Wiem, jak żyć! Rozumiesz?
– Skąd masz tę całą biżuterię i drogie ubrania? – próbowałam się uspokoić.
– Jakie to ma dla ciebie znaczenie? Zostały mi podarowane! – to wszystko, co od niej dostałam.
– Maria, a co z Andrzejem? – nie mogłam się powstrzymać od pytania. – Kochał cię od czasów szkolnych, a ja marzyłam, żebyście się pobrali.
– Andrzej jest biedny, mamo! Mieszka w akademiku – odpowiedziała Maria i zakończyła rozmowę.
A sześć miesięcy później płakała na moim ramieniu:
– Mamusiu, czekam dziecka od Piotra! On jest bogaty i chciałam wyjść za niego, nawet zaszłam w ciążę! Ale on wyrzucił mnie i powiedział, że jest już żonaty i ma dzieci! Co mam robić, mamusiu?
– Urodzić, co innego możesz zrobić – powiedziałam.
Miesiąc później Maria wyszła za mąż, ale nie za Piotra, tylko za Andrzeja. Nie wiem, jak to zrobili, ale musiało mu być żal mojej córki.
Było mu jej żal, bo ją kochał. Och, gdybym tylko wiedział, jak potoczy się ich ślub, nigdy nie pozwoliłabym im się pobrać.
W odpowiednim czasie Maria urodziła syna Jakuba i… wszystkie obowiązki i zmartwienia spadły na Andrzeja. Aby nie przeszkadzać młodym, przeniosłam się do swojej działki, ale za każdym razem, gdy do nich wracałam, zastawałam w domu istny bałagan. Góry nieumytych naczyń i kosz pełen brudnej bielizny. Maria po prostu odrzuciła moje skargi:
– Mam dziecko na rękach! Kiedy ja to wszystko zrobię? Andrzej wróci z pracy i sam wszystko pozmywa!
– A na paznokcie masz czas, prawda? – nie wytrzymałam.
– Jestem piękną, młodą kobietą i mam do tego prawo! – odpowiedziała z krzykiem.
Skandale zakończyły się niczym. Robiłam pranie, gotowanie i sprzątanie, aby przynajmniej uwolnić mojego zięcia od tego. Ale pewnego dnia, gdy Jakub miał już trzy lata, Maria oznajmiła, że zamierza rozwieść się z Andrzejem:
– Mam dość życia za pensję mechanika samochodowego. Mam dość tej biedy, dlatego odchodzę do innego mężczyzny. Paweł jest odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą i będę z nim szczęśliwa. A ty, Andrzej, pakuj się i wyjeżdżaj!
– Nie! – powiedziałam córce. – Nie pozwolę obrażać mojego zięcia. I mojemu wnukowi też! Więc to ty powinnaś zabrać swoje rzeczy i wyprowadzić się! I pamiętaj, zostawię mieszkanie, działkę i samochód dla Andrzeja.
Tak to jest. Ktoś może mnie potępić, ale zamieniłam córkę na zięcia i wnuka, i teraz żyjemy razem z moimi chłopcami w ciszy i spokoju.
Maria, wydaje się, że pojechała podbijać stolicę, ale to mnie nie interesuje. Dla mnie najważniejsze, żeby Andrzej i Jakub byli szczęśliwi, wtedy, oczywiście, będę szczęśliwa ja.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.