Jeśli uważasz, że wyglądasz i czujesz się jak dwudziestolatek po pięćdziesiątce, możesz sprawdzić, czy tak jest. Po prostu idź i bądź wśród dwudziestokilkulatków – na równych prawach. To nieprzyjemny test. Jak lodowaty prysznic. Ale przywraca normalne rozumienie samego siebie. Pozbawia niebezpiecznej iluzji, choć czasem jest bolesny…
I pewnego dnia poszła do klubu ze swoimi młodymi koleżankami, na dyskotekę. Ubrała się w modne młodzieżowe ciuchy. Tam tańczyła energicznie, skacząc, wiercąc się i tupiąc razem ze wszystkimi. Palcami robiła znak wolności. I nie czuła się nawet na dwadzieścia pięć lat; czuła się na osiemnaście! Wydawało jej się, że wszyscy na nią patrzą i ją podziwiają.
Wszyscy patrzyli, to była prawda. Ktoś nawet ją podziwiał. Powiedział głośno: “Zobacz, jak ta starsza pani to rozświetla!”.
…A po tych słowach z młodej kobiety jakby uszło powietrze, jak z balonu. Oczywiście zapewniała samą siebie, że ktoś głupi powiedział to przez pomyłkę. Może nie chodziło o nią! Ale potem koledzy wysłali jej zdjęcia z imprezy. To były okropne zdjęcia: starsza pani w modnych ciuchach ponad swoje lata śmiała się i tańczyła w kręgu błyszczących młodych istot.
Gdyby nie te młode twarze, gdyby nie te ubrania i makijaż, gdyby nie te gesty i podskoki, wyglądałaby świetnie! Ale kontrast był zbyt duży.
Wyglądała normalnie. Wyglądała nawet świetnie. Idealnie jak na swoje pięćdziesiąt lat. Ale nie na dwadzieścia czy nawet dwadzieścia pięć, co łatwo było dostrzec na tle młodych. Działało tu prawo kontrastu: na jasnym tle ciemne wydaje się jeszcze ciemniejsze.
…Kiedy starsza osoba głośno twierdzi przed wszystkimi, że wygląda na dwadzieścia pięć lat i czuje się młodo, zwykle jest chwalona za swój optymizm. Za pozytywne spojrzenie na świat i na siebie. Ale to jest błąd, błąd, który jest oczywisty dla wszystkich oprócz tej osoby. To iluzja. Którą można łatwo rozwiać, tańcząc przez kilka godzin wśród prawdziwych młodych ludzi. Zakładając oczywiście, że wszystko jest w porządku z psychiką.
A ta kobieta przeszła poważny kryzys. Zmieniła garderobę. I stała się jeszcze piękniejsza, akceptując swój wiek. Było jej ciężko, pięknym ciężko jest się zestarzeć. Dorastanie – tak to nazywała. Ale dorosła. I zyskała nową dojrzałą urodę, szlachetną i czarującą. I wciąż tańczy! Tylko inaczej. Tango argentyńskie, a ona tańczy po prostu pięknie.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.