Pewnego dnia spieszyłam się do domu i przypadkiem zobaczyłam na ulicy moją byłą teściową. Na początku nawet jej nie poznałam; wyglądała, jakby postarzała się o wiele lat. Podeszła do mnie pierwsza, bo chciała porozmawiać. Wysłuchałam jej, bo co mamy teraz wspólnego?
Matka mojego byłego męża nie ukrywała, że bardzo żałuje, że się rozwiedliśmy, bo jej obecna synowa utrudniała im życie.
Rozwiodłam się z mężem dawno temu. W tamtym czasie rozwody nie były tak powszechne jak teraz, więc ten proces był trudny dla nas wszystkich.
Mieszkaliśmy osobno, ale matka mojego męża nieustannie ingerowała w nasze życie. Była przekonana, że jestem złą żoną dla jej syna, że w ogóle o niego nie dbam i że nie pasuję do niego.
Moja teściowa chciała, żebym ciągle przyjeżdżała do ich wioski i pomagała jej w pracach domowych. Mój mąż miał jeszcze siostrę, ale jego teściowa nie dotykała swojej córki. Została w domu i opiekowała się dzieckiem i mężem, a ja musiałam chodzić do ogrodu, żeby zrobić jej jedzenie na zimę.
Przez ostatnie lata naszego małżeństwa żyliśmy bardzo biednie: ja chodziłam do koleżanek, a mój mąż do swoich przyjaciół. Ale teściowa uważała, że nie mam takiego prawa, bo dobra żona powinna zostać w domu.
Zdecydowałam się na rozwód. Mój były mąż i ja wynajmowaliśmy dom, więc po rozwodzie byłam praktycznie na odludziu. Jak sobie z tym poradziłam, to już inna historia. Ale mój były mąż ożenił się sześć miesięcy później. Jego matka odegrała w tym ważną rolę, ponieważ praktycznie przywiozła mu narzeczoną do domu.
– Dziewczyna ze wsi, – chwaliła się była teściowa swoim wspólnym znajomym, “będzie ze mną mieszkać. Moja synowa nie boi się żadnej pracy, w przeciwieństwie do poprzedniej! Ściąga, piecze ciasta i robi skarpety! A także rozumie go, kiedy syn zostaje z przyjaciółmi po pracy.
Przez jakiś czas nie śledziłam życia mojego byłego, nie było na to czasu: wyszłam za mąż i urodziłam dziecko. Wiedziałam tylko, że w nowym małżeństwie nie miał dzieci.
– Budują dom, osobny, – przyniosła wiadomość moja przyjaciółka.
Następnie dowiedziałam się, że to mąż i teściowa inwestują, a wkład żony ogranicza się tylko do tego, że czasem na budowie pracują jej krewni, bracia i ojciec. Na ten temat historia wypadła mi z głowy, i przypomniała mi się dopiero teraz, kiedy przypadkiem na ulicy spotkałam swoją teściową.
Powiedziała mi, że synowa rozwiodła się z jej synem i zabrała dom. Okazało się, że miałaby warunek – żeby dom był zarejestrowany na jej nazwisko. Mama mojego męża była tak poruszona, że nawet przeprosiła mnie za to, że nie dawała nam żyć w spokoju.
Już dawno jej wybaczyłam i dzięki niej wszystko jest teraz ze mną w porządku. A oni robią to, co do nich należy. Ja też mam dorastającego syna i obiecałam sobie, że nigdy nie będę taka jak moja była teściowa.
Wiele osób dzieli się z nami swoimi historiami, aby dowiedzieć się, co inni o tym myślą. Jeśli masz swoją opinię lub sugestię dotyczącą tej historii, proszę napisz ją w komentarzach na Facebooku.